poniedziałek, 2 maja 2011

"Przy Tobie czuję, że po burzy będzie jaśniej."

Oczywiście na wstępie chciałam przeprosić za tą długą nieobecność, ale dopiero dziś znalazłam wolną chwilę by cokolwiek napisać. Kończą mi się powoli pomyśły, więc jeśli ktoś miłby jakieś to proszę pisać w komentarzach, a napewno skorzystam :D
Dziękuje też nowej fance, która podsuneła mi pomysł na tę notkę :)
Bardzo dziękuje Wam wszystkim za miłe komentarze i wsparcie.
Także życzę miłego czytania. Za wszystkie błędy przepraszam.

Na komendzie jak codzień był duży ruch. Wszyscy byli już w pokoju Barskiej. Gdy weszła Ada wszyscy swój wzrok zwrócili na nią.
-Czy coś nie tak? Źle wyglądam czy coś?-spojrzła na siebie.
-A gdzie Wolskiego zgubiłaś?-zapytał Radwan.
-Nie wiem. Mamy coś nowego?
Gdy Paulina skończyła opowiadać Adzie co mają do gabinetu nagle wparował Wolski.
-O a ty nie aby za późno?
-Nie Twój interes. Ada możemy porozmawiać?
-Nie mamy o czym.
Wyszła z gabinetu, by uzupełniać akta. Wolski po jej wyjściu otrzymał kazanie, że jak to on się nie zachowuje. "Jakbym sam tego nie wiedział." pomyślał. Pod koniec pracy Ada wyszła żegnając się z wszystkimi. oczywiście oprócz Wolskiego. Szła ulicami Warszawy rozmyślając nad związkiem z Maćkiem. "Czy to rzeczywiście ma sens? Czy to wszystko nie dzieje się za szybko" . Takie pytania błądziły po jej głowie. Przemierzała kolejną ulice, gdy nagle zaczął padać deszcz. Nie zwróciła nawet uwagi kiedy była już cała mokra. Ale i tak nie chciała wracać do pustego mieszkania. Wystarczło, że spędziłą już te kilka dni użalając się nad sobą przy szklance whiskey z lodem. Mijali ją śpieszący wciąż przechodnie. Przejeżdżający samochodami nie oszczędzali jej w żaden sposób. Wyglądała jak osiem nieszczęść. Jednak jej nie sprawiało to żadnej różnicy. Wolski nie chcąc siedzieć dłużej w domu. Wolał jeździć bez celu po mieście. Gdy Ady nie było obok nie liczyło się nic więcej. Już zapomniał jak wyglądało jego życie zanim poznał tą pyskatą blondyneczkę. Jechał jedną z nieoświetlonych ulic, gdy nagle zza rogu na drodze wyskoczyła drobna postać. Gwałtownie zahamował i to co ujrzał przeraziło go najbardziej. Jego Ada leżała skulona na drodze. Podchodził do niej powoli.
-Nic Ci nie jest?-zapytał.
-Dlaczego wyhamowałeś? Nie łatwiej było by mi pomóc?-
Wykrzyczała, bo była zła na tego kogoś. Dopóki się nie odwróciła nie wiedziała, że był to Wolski.
-Bo mi na Tobie zależy.-potrząsnął nią.
-I co z tego?
Nie zwracając uwagi na to, że protestowała zaprowadził ją do samochodu.
-Gdzie jest ta silna Ada, którą znam?
-Nie ma. Odeszła razem z tym Wolskim, którego kochała.
-To niech wróci.
-Po co? Byś mógł znów mnie ranić?
-Nie, bo ten Wolski też wrócił.
-Sranie w banie. Zawieź mnie do domu.
Jadąc żadne z nich się nie odzywało się do siebie. Maciek wcale nie wykonał polecenia Ady i podjechał pod swój dom.
-Wysiadaj.
-Nie. Ja do siebie chciałam.
Nie wystrzymał zbliżył się do niej
-Słuchaj ja nie jestem jakimś taksówkarzem, który zawiezie cię gdzie będziesz chciała.-powiedział podniesionym głosem.
-A ja nie muszę robić tego co chcesz.-odparła niepewnie.
-Gdybym chciał żeby moja kobieta robiła to co chcę zadzwonił bym po prostytutkę.
-To zadzwoń, ona z Tobą pójdzie.-odpowiedziała oburzona.
-Nie chcę. A teraz idzieś do mnie, bo będziesz chora.
-No to co?
-Nie tak ja się z Tobą bawić nie będę.
Nie wiedziała kompletnie o co mu chodzi. Jednak za chwilę poznała jego zamiary. Przerzucił ją sobie przez ramię i ruszył do domu.
-Puść mnie.-krzyczała, gdy wchodzili do klatki.
Udawał, że nie słyszy jej próśb, więc ona w końcu zrezygnowała. Posadził ją na kanapie.
-A teraz zdejmuj to.-pokazał na jej mokre ciuchy.
A sam poszedł do pokoju po jakieś rzeczy dla niej.
-Chyba oszalałeś.-krzyknęła, gdy odchodził.
Gdy wrócił Mielcarz nadal siedziała w mokrych ciuchach. Rzucił jej jakąś koszule i spodenki.
-Jeżeli będzie trzeba to sam Cię rozbiorę.
-Ta jasne.
-Nie wierzysz?
-Nie.-sprzeczała się z nim.
-To patrz.
Podszedł do niej o zdjął jej kurtkę, a następnie bluzkę, którą miała pod spodem. Tak, że została sama w staniku. Widać, że humor jej się trochę poprawił, bo zaczęła się uśmiechać.
-Dobra wystarczy.
Chwyciła spodenki i koszulę w dłoń i powędrowała do łazienki. Po chwil wróciła do salonu. Wolski zmierzył ją od góry do dołu po czym uśmiechnął się pod nosem.
-Ładnie wyglądasz.-powiedział podając jej herbatę.
Nie odpowiedziała nic.
-Porozmawiajmy normalnie.-poprosił
-My chyba tak nie umiemy.
-To spróbujmy.
-To ty musisz spróbować.
-Nie chcę Cię stracić.-pogładził jej polik.
-Ja też nie chcę. Ale czasami się nie hamujesz i mówisz coś co mnie rani.
-Za to chciałbym Cię przeprosić.
-Ty chyba nie jesteś przyzwyczajony do tego, że masz jedną kobietę na stałe.
W tym momencie zrobiło mu się głupio.
-Ja po prostu niegdy nikogo tak nie kochałem. Wiesz kiedyś już raz cierpiałem, że się zakochałem i nie chciałem brnąć w to dalej. To dlatego nie byłem z żadną na dłużej. No, a wtedy pojawiłaś się ty.-uśmiechnął się.
-Wiesz, że to i tak nie jest wytłumacznie?
-Wiem.
Nie mówiąc już nic dopili herbatę. Zerkali na siebie co chwilę się uśmiechając. Wiedzieli do czego to zmierza o czym się to skończy. Jednak wcale im to nie przeszkadzało. Brakowało im swojego dotyku, swoich pocałunków itp. Noc była długa, więc mieli wiele czasu tylko dla siebie.

_______________________________________________
No i w koncu coś napisałam :)
Jak tylko będzie to możliwe to postaram się by kolejna pojawiła się jak najszybciej. Jednak nic nie obiecuję.

Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych notkach prosze pisać na maila flowenergylca@gmail.com
Mam nadzieję, że się jakoś dogadamy :D

Pozdrawiam i do następnego Daisy :***