niedziela, 13 listopada 2011

Może da się jeszcze wszystko naprawić?

Po długim czasie stwierdziłam, że może czas na powrót? Nie wiem, nie obiecuję nic. W ogóle nie wiem, co mnie skłoniło by napisać, ale postaram się. Chciałabym Wam wszystkim podziękować za te wszystkie miłe słowa i że mimo wszystko nadal czekacie na kolejny rozdział i chciałabym Was przeprosić za to, że zawiodłam. Wiem zaniedbałam opowiadanie. Jeśli ktoś nadal chce czytać moje wypociny to zapraszam do przeczytania całkiem nowej historii na  http://vaffanculo-daisy.blogspot.com/ To, że nie piszę nie znaczy, że nie jestem już fanką "Nowej"-zawsze będę :)
Za wszelkie błędy przepraszam.

Sobotni wieczór to najlepszy czas na spotkanie ze znajomymi bądź udaną imprezę. Większość, w szczególności młodzież spędza ten czas w nocnych klubach upijając się do upadłego, a czasami nawet zażywając narkotyki. Inni z nich zaś wolą wszczynać bójki na mieście. Z jednej z takich imprez wracały właśnie dwie zaćpane przyjaciółki, gdy nagle ich oczom ukazali się trzej mężczyźni. Nie widziały ich twarzy, ale rozpoznały ich po głosie. Jeden z nich to chłopak Martyny, a reszta na niego napadła. Dziewczyna zawiadomiła policję, ale zanim Ci się zjawili Marek zdąrzył wykrwawić się na śmierć, a Karolinę porwali.
-Dzień dobry, nazywam się Ada Mielcarz Komenda Stołeczna. Mogę zadać Ci kilka pytań?-spojrzała na dziewczynę.
Na jej rękach widać było ślady walki. Zapewne próbowała ratować przyjaciółkę.
-T..Tak.-odpowiedziała roztrzęsinym głosem.
-Podejrzewasz kto mógł zabić Twojego chłopaka?
-Nie wiem, nie znałam ich. Marek miał ostatnio zatargi z jakimś gangiem, ale nic mi nie mówił.
-Ada.-zawołał Wolski.
-No dobrze, dziękuję jeżeli będziemy coś wiedzieć poinformujemy Cię, a mozesz mi jeszcze podać adres rodziców Pameli?
Ada wzięła adres do rodziców i poszła w stronę Wolskiego.
-Dłużej się nie dało?
-Jasne miałam jej jeszcze kawe zaproponować.
-Zabawne. Jedziemy do rodziców.-wyrwał jej kartkę z adresem.
Od rodziców Pameli dowiedzieli się, że ostatnio dziewczyny zbyt często odwiedzały nocne kluby. Podejrzewali, że Marek mógł być dilerem i to od niego brały prochy. Od rodziców Marka nie dowiedzieli się niczego więcej. Godzinę później dostali z centrali informacje, że znaleźli ciało Pameli kilka kilometrów od miejsca zabójstwa Marka. Miała poderżnięte gardło i pozbawiona była ciuchów. Po sekcji okazało się, że została ona zgwałcona.
-No to nic nie wiemy.-powiedziała Barska.
-Podejrzewam, że mogł być to gang Gwiazdka.
-Co?-zapytał Wolski.
-Tak się nazwali, bo gang założyli na święta Bożego Narodzenia.
-Też mi kurwa nazwa.-wtrącił.
-Wolski.-szturchnęła go Barska.-Co o nich wiemy?
-Że działają od gwiazdki.-wybuchnął śmiechem.
-Wolski wyjdź i wróć jak spoważniejesz.-rozkazała Paulina.
Wolski posłusznie wyszedł z komendy. Dziewczyny obgadały sprawę i postanowiły działać. Ada miała jechać z Wolskim we wskazane prze inspektor miejsce, a ona sama pojechała do mieszkania zamordowanego. Przeszukiwała każde pomieszczenie dokładnie żeby przypadkiem niczego nie ominąć. Niestety nic nie znalazła.
-Możesz jechać?-zapytała Ada.
-Aha jak coś potrzebują to od razu, ale jak nie to wynocha.
-O co Ci chodzi?
-O nic.-popatrzył na nią.
Rozdzwonił się telefon Ady.
"Słucham?"
"Na wiśniową 40, mamy ich."
-Wiśniowa.
Po dwudziestu minutach byli już na miejscu. Stary dom na odludziu miasta. Nikt nie spodziewał się tutaj gości, a jednak. Wolski wszedł pierwszy, a za nim dziewcznym. Po chwili arestowali trzech mężczyzn i uwolnili Martynę.
-Nic Ci nie jest?-zapytała Barska.
-Nie, dziękuję.
Na komendzie Wolski przesłuchwał przedstawiciela gangu.
-Dlaczego ich zabiłeś.
-Chuj Ci do tego.
-Grzeczniej, bo zaraz sobie inaczej porozmawiamy kolego.
-No czekam.-zakpił.
-Słuchaj twoi koledzy już przyznali się do wszystkiego, więc to tylko twoja decyzja czy posiedzisz dłużej albo gadasz albo sobie trochę posiedzisz.
-Dobra, zabiłem ich, ale to już wiecie.
-Dlaczego?
-Chłoptaś wisiał nam hajs, a jego laleczka nie powiem ładna.
-To dlaczego zabiłeś Pamele?
-Żeby pokazać jej, że zostanie sam.
Policjanci go wyprowadzili.
-Psychol.-odparła Ada.
-I właśnie takich psycholi musimy ścigać.-odpowiedziała Barska.-Dobra, zmykajcie już dzieciaki.
W samochodzie.
-A ja Cię przed takimi psycholami mam chronić.
-Ciekawe.
-Nie wiesz nawet jak bardzo. Gdzie jedziemy.
-Przed siebie.-zaśmiała się.
-Może jednak nie dam Ci decydować, bo takto wjedziemy w drzewo. Zabieram Cię do mnie.
Sobotnia noc i niedzielne popołudnie dla niektórych nie skończyło się tak jak sobie zaplanowali, ale ważne żeby reszta stolicy mogła czuć się bezpiecznie.


________________________________________
Takie sobie, ale ostateczna ocena należy do Was, nie wiem co dalej z tym blogiem. Zobaczymy.
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**