niedziela, 13 listopada 2011

Może da się jeszcze wszystko naprawić?

Po długim czasie stwierdziłam, że może czas na powrót? Nie wiem, nie obiecuję nic. W ogóle nie wiem, co mnie skłoniło by napisać, ale postaram się. Chciałabym Wam wszystkim podziękować za te wszystkie miłe słowa i że mimo wszystko nadal czekacie na kolejny rozdział i chciałabym Was przeprosić za to, że zawiodłam. Wiem zaniedbałam opowiadanie. Jeśli ktoś nadal chce czytać moje wypociny to zapraszam do przeczytania całkiem nowej historii na  http://vaffanculo-daisy.blogspot.com/ To, że nie piszę nie znaczy, że nie jestem już fanką "Nowej"-zawsze będę :)
Za wszelkie błędy przepraszam.

Sobotni wieczór to najlepszy czas na spotkanie ze znajomymi bądź udaną imprezę. Większość, w szczególności młodzież spędza ten czas w nocnych klubach upijając się do upadłego, a czasami nawet zażywając narkotyki. Inni z nich zaś wolą wszczynać bójki na mieście. Z jednej z takich imprez wracały właśnie dwie zaćpane przyjaciółki, gdy nagle ich oczom ukazali się trzej mężczyźni. Nie widziały ich twarzy, ale rozpoznały ich po głosie. Jeden z nich to chłopak Martyny, a reszta na niego napadła. Dziewczyna zawiadomiła policję, ale zanim Ci się zjawili Marek zdąrzył wykrwawić się na śmierć, a Karolinę porwali.
-Dzień dobry, nazywam się Ada Mielcarz Komenda Stołeczna. Mogę zadać Ci kilka pytań?-spojrzała na dziewczynę.
Na jej rękach widać było ślady walki. Zapewne próbowała ratować przyjaciółkę.
-T..Tak.-odpowiedziała roztrzęsinym głosem.
-Podejrzewasz kto mógł zabić Twojego chłopaka?
-Nie wiem, nie znałam ich. Marek miał ostatnio zatargi z jakimś gangiem, ale nic mi nie mówił.
-Ada.-zawołał Wolski.
-No dobrze, dziękuję jeżeli będziemy coś wiedzieć poinformujemy Cię, a mozesz mi jeszcze podać adres rodziców Pameli?
Ada wzięła adres do rodziców i poszła w stronę Wolskiego.
-Dłużej się nie dało?
-Jasne miałam jej jeszcze kawe zaproponować.
-Zabawne. Jedziemy do rodziców.-wyrwał jej kartkę z adresem.
Od rodziców Pameli dowiedzieli się, że ostatnio dziewczyny zbyt często odwiedzały nocne kluby. Podejrzewali, że Marek mógł być dilerem i to od niego brały prochy. Od rodziców Marka nie dowiedzieli się niczego więcej. Godzinę później dostali z centrali informacje, że znaleźli ciało Pameli kilka kilometrów od miejsca zabójstwa Marka. Miała poderżnięte gardło i pozbawiona była ciuchów. Po sekcji okazało się, że została ona zgwałcona.
-No to nic nie wiemy.-powiedziała Barska.
-Podejrzewam, że mogł być to gang Gwiazdka.
-Co?-zapytał Wolski.
-Tak się nazwali, bo gang założyli na święta Bożego Narodzenia.
-Też mi kurwa nazwa.-wtrącił.
-Wolski.-szturchnęła go Barska.-Co o nich wiemy?
-Że działają od gwiazdki.-wybuchnął śmiechem.
-Wolski wyjdź i wróć jak spoważniejesz.-rozkazała Paulina.
Wolski posłusznie wyszedł z komendy. Dziewczyny obgadały sprawę i postanowiły działać. Ada miała jechać z Wolskim we wskazane prze inspektor miejsce, a ona sama pojechała do mieszkania zamordowanego. Przeszukiwała każde pomieszczenie dokładnie żeby przypadkiem niczego nie ominąć. Niestety nic nie znalazła.
-Możesz jechać?-zapytała Ada.
-Aha jak coś potrzebują to od razu, ale jak nie to wynocha.
-O co Ci chodzi?
-O nic.-popatrzył na nią.
Rozdzwonił się telefon Ady.
"Słucham?"
"Na wiśniową 40, mamy ich."
-Wiśniowa.
Po dwudziestu minutach byli już na miejscu. Stary dom na odludziu miasta. Nikt nie spodziewał się tutaj gości, a jednak. Wolski wszedł pierwszy, a za nim dziewcznym. Po chwili arestowali trzech mężczyzn i uwolnili Martynę.
-Nic Ci nie jest?-zapytała Barska.
-Nie, dziękuję.
Na komendzie Wolski przesłuchwał przedstawiciela gangu.
-Dlaczego ich zabiłeś.
-Chuj Ci do tego.
-Grzeczniej, bo zaraz sobie inaczej porozmawiamy kolego.
-No czekam.-zakpił.
-Słuchaj twoi koledzy już przyznali się do wszystkiego, więc to tylko twoja decyzja czy posiedzisz dłużej albo gadasz albo sobie trochę posiedzisz.
-Dobra, zabiłem ich, ale to już wiecie.
-Dlaczego?
-Chłoptaś wisiał nam hajs, a jego laleczka nie powiem ładna.
-To dlaczego zabiłeś Pamele?
-Żeby pokazać jej, że zostanie sam.
Policjanci go wyprowadzili.
-Psychol.-odparła Ada.
-I właśnie takich psycholi musimy ścigać.-odpowiedziała Barska.-Dobra, zmykajcie już dzieciaki.
W samochodzie.
-A ja Cię przed takimi psycholami mam chronić.
-Ciekawe.
-Nie wiesz nawet jak bardzo. Gdzie jedziemy.
-Przed siebie.-zaśmiała się.
-Może jednak nie dam Ci decydować, bo takto wjedziemy w drzewo. Zabieram Cię do mnie.
Sobotnia noc i niedzielne popołudnie dla niektórych nie skończyło się tak jak sobie zaplanowali, ale ważne żeby reszta stolicy mogła czuć się bezpiecznie.


________________________________________
Takie sobie, ale ostateczna ocena należy do Was, nie wiem co dalej z tym blogiem. Zobaczymy.
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

niedziela, 19 czerwca 2011

"Kiedyś ona umierała teraz ty umierasz"

Na wstępie chciałabym Was przeprosić za tak długą nieobecność, ale miałam dużo do poprawienia w szkole. Po drodze zachaczyłam o nowe znajomości oraz stara się teraz spędzać jak najwięcej czasu z przyjaciółmi. Brak opowiadania łaczył się z brakiem weny, której chyba nie mam do tej pory, ale to pozwolę Wam ocenić. Przepraszam za prawie zero kontaktu ze mną. Oczywiście to, że piszę tu dziś to nie obiecuje, że szybko sie tu coś znów pojawi. Jak już pewnie wiecie wszyscy mamy wakacje, ładną pogodę i coraz więcej czasu na spotkania ze znajomymi, których być może długo nie widzieliśmy bądź z tymi, którymi staramy się spędzać jak najwięcej czasu. Dziękuje za wyrozumiałość i wsparcie w chwilach słabości z Waszej strony :* więc jeszcze raz przepraszam za zaniedbanie.
Za wszelkie błędy przepraszam.


Siedzieli na kanapie i oboje wiedzieli jak to się skończy. Całowali się z chwili na chwilę bardziej namiętnie. Nagle odepchnęła go od siebie. Nie wiedział co się dzieje.
-Nie dziś to się tak nie skończy.
-Dlaczego?
-Nie dziś.
Zavrała swoje rzeczy i za łzami w oczach wróciła do siebie. Wzięła zimny prysznic, by zmyć z siebie całe zło dzisiejszego dnia. Wypiła kawę, która postawiła ją na nogi. Usiadła na parapecie. Nie rozumiała jak po raz kolejny mogła mu zaufać. Z szuflady wyjęła koke i ją wciągnęła. Przez chwilę czuła się lepiej. Czuła jak oddala się od rzeczywistości. Otworzyła okno, by poczuć zapach powietrza. Nagle do jej mieszkania ktoś wszedł. Nie zdążyła się zorientować kto, bo już leciała z czwartego piętra swojego mieszkania. Bezwładanie opadała na chodnik przed blokiem. Postać, która pchnęła ją do tego czynu zwinęła się szybko z mieszkania ofiary. W tym czasie w mieszkaniu Wolskiego z obserwacji możn wywnioskować, że spędził udaną noc ze swoją Księżniczką.
-Witam Księżniczko.-pocałował ją.
-Witam Pana.
Miłą atmosfrę przerwał teleon Komisarza.
"Wolski słucham."
"Macie sprawe."
"Yhy... zaraz tam będziemy."
"Na to liczę."
Rozłączył się i rzucił Adzie ubrania.
-Zbieramy sie sprawa jest.
-Wiemy coś więcej?-krzyczała ubierając się.
-Nic.
Po pół godz ruszyli na miejsce zdarzenia.
-Hej.-przywitał się.-Co jest?
-Młoda dziewczyna lat18 wyleciała z czwartego piętra.
-Kto ją znalazł?-wtrąciła Ada.
-Sąsiadka. Stoi tam.-wskazał na starszą kobietę.
Podeszli do niej.
-Dzień dobry Komenda Stołeczna Komisarz Maciej Wolski i Ada Mielcarz. Jak Pani ją znalazła?
-Jak codzień rano zapukałam, by sprawdzić czy jest w porządku. Milena dwa dni temu wyszła ze szpitala. Gdy weszłam drzwi były otwarte zresztą jak i okno. Myślalam, że wyszła przed klatkę jednak jak zeszłam zobaczyłam ją martwą leżącą na chodniku.
-Czy iważa Pani, że była by zdolna do popełnienia samobojstwa?
-Raczej nie.
-Dziękujemy Pani.-Wolski pożegnał się.
Wrócili na komendę gdzie czekała już na nich Barska.
-Co macie?
-Nic.-odparł Maciek.
-Ada?
-W sumie to nie wiele, ale podejrzewam, że ktoś jej pomógł wylecieć przez to okno.
-Przecież to śmieszne.
-Wcale nie.
-Naćpała się i myślała, że leci. Koniec sprawy.
-Tsa, bo co? Zobaczyłeś w domu narkotyki?
-Właśnie tak.
-A nie pomyślałeś, żę kto mogł jej je dać?
-Od myślenia jestes Ty.
-Uspokójcie się.-krzyknęła Barska.
Miała już dość ich ciągłego sprzeczania sie.
-Więc tylko tyle wiemy.-odparła Mielcarz.
-No to nie wiele. Sprawdźmy chłopaka, z którym spędziła wczorajszą noc. Mark Kastecki lat25 Mokotów.
Pojechali pod wskazany adrss nie odzywając się do siebie.
-Witam Komenda Stołeczna.
-Witam o co chodzi?
-O milene Man i wczorajszą noc.
W pokoju z Markiem siedziała jakaś dziewczyna.
-Nie było żadnej nocy po 22 wyszła i wróciła do siebie, a o co chodzi?
-O 3 w nocy wyleciała przez okno swojego mieszkania.
-Milena?
-Tak.
Chłopak był zdziwiony nie móg uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał. Dziewczyna zachowywała się dość dziwnie. Jakby w ogółe ją to nie ruszyło piłowała sobie paznokcie. Po dwudniowym śledztwie doszli do pewnej Martyny Wiolczak. Okazało się, że podejrzana to dziewczyna, którą zastali w Marka dwa dni temu. Oczywiście po długiej rozmowie w końcu się przyznała. Śmierć Mileny nie do końca była jej winą. Jednak bardzo dobrze to wymyśliła. Milena wróciła do domu, naćpała się i otworzyła okno, a Martyna tylko pomogła jej wylecieć nic więcej. Zrobiła to z zazdrości o Marka, który nawet jej nie dostrzegał. Jednak gdy Milena znikła z pola widzienia ona wróciła do łask. I wszysto było by uważane za przypadek gdyby nie to, że widział ją mężczyzna z okna drugiego bloku. Wolski odwiózł Adę na osiedle.
-Dziękuję.-pocałowała Go.
-Ada.
Wysiadł z samochodu i ruszył w jej stronę.
-Tak?
-Przepraszam za wszystko i dziękuje za to, że mi wybaczyłaś.
Uśmiechnęła się.
-A proszę.-wytknęła mu język.
-Dziękuję.-Objął ją w tali i pocałował.
Tych dwoje po prostu nie potrafi żyć bez siebie.


To by było na tyle. Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

poniedziałek, 2 maja 2011

"Przy Tobie czuję, że po burzy będzie jaśniej."

Oczywiście na wstępie chciałam przeprosić za tą długą nieobecność, ale dopiero dziś znalazłam wolną chwilę by cokolwiek napisać. Kończą mi się powoli pomyśły, więc jeśli ktoś miłby jakieś to proszę pisać w komentarzach, a napewno skorzystam :D
Dziękuje też nowej fance, która podsuneła mi pomysł na tę notkę :)
Bardzo dziękuje Wam wszystkim za miłe komentarze i wsparcie.
Także życzę miłego czytania. Za wszystkie błędy przepraszam.

Na komendzie jak codzień był duży ruch. Wszyscy byli już w pokoju Barskiej. Gdy weszła Ada wszyscy swój wzrok zwrócili na nią.
-Czy coś nie tak? Źle wyglądam czy coś?-spojrzła na siebie.
-A gdzie Wolskiego zgubiłaś?-zapytał Radwan.
-Nie wiem. Mamy coś nowego?
Gdy Paulina skończyła opowiadać Adzie co mają do gabinetu nagle wparował Wolski.
-O a ty nie aby za późno?
-Nie Twój interes. Ada możemy porozmawiać?
-Nie mamy o czym.
Wyszła z gabinetu, by uzupełniać akta. Wolski po jej wyjściu otrzymał kazanie, że jak to on się nie zachowuje. "Jakbym sam tego nie wiedział." pomyślał. Pod koniec pracy Ada wyszła żegnając się z wszystkimi. oczywiście oprócz Wolskiego. Szła ulicami Warszawy rozmyślając nad związkiem z Maćkiem. "Czy to rzeczywiście ma sens? Czy to wszystko nie dzieje się za szybko" . Takie pytania błądziły po jej głowie. Przemierzała kolejną ulice, gdy nagle zaczął padać deszcz. Nie zwróciła nawet uwagi kiedy była już cała mokra. Ale i tak nie chciała wracać do pustego mieszkania. Wystarczło, że spędziłą już te kilka dni użalając się nad sobą przy szklance whiskey z lodem. Mijali ją śpieszący wciąż przechodnie. Przejeżdżający samochodami nie oszczędzali jej w żaden sposób. Wyglądała jak osiem nieszczęść. Jednak jej nie sprawiało to żadnej różnicy. Wolski nie chcąc siedzieć dłużej w domu. Wolał jeździć bez celu po mieście. Gdy Ady nie było obok nie liczyło się nic więcej. Już zapomniał jak wyglądało jego życie zanim poznał tą pyskatą blondyneczkę. Jechał jedną z nieoświetlonych ulic, gdy nagle zza rogu na drodze wyskoczyła drobna postać. Gwałtownie zahamował i to co ujrzał przeraziło go najbardziej. Jego Ada leżała skulona na drodze. Podchodził do niej powoli.
-Nic Ci nie jest?-zapytał.
-Dlaczego wyhamowałeś? Nie łatwiej było by mi pomóc?-
Wykrzyczała, bo była zła na tego kogoś. Dopóki się nie odwróciła nie wiedziała, że był to Wolski.
-Bo mi na Tobie zależy.-potrząsnął nią.
-I co z tego?
Nie zwracając uwagi na to, że protestowała zaprowadził ją do samochodu.
-Gdzie jest ta silna Ada, którą znam?
-Nie ma. Odeszła razem z tym Wolskim, którego kochała.
-To niech wróci.
-Po co? Byś mógł znów mnie ranić?
-Nie, bo ten Wolski też wrócił.
-Sranie w banie. Zawieź mnie do domu.
Jadąc żadne z nich się nie odzywało się do siebie. Maciek wcale nie wykonał polecenia Ady i podjechał pod swój dom.
-Wysiadaj.
-Nie. Ja do siebie chciałam.
Nie wystrzymał zbliżył się do niej
-Słuchaj ja nie jestem jakimś taksówkarzem, który zawiezie cię gdzie będziesz chciała.-powiedział podniesionym głosem.
-A ja nie muszę robić tego co chcesz.-odparła niepewnie.
-Gdybym chciał żeby moja kobieta robiła to co chcę zadzwonił bym po prostytutkę.
-To zadzwoń, ona z Tobą pójdzie.-odpowiedziała oburzona.
-Nie chcę. A teraz idzieś do mnie, bo będziesz chora.
-No to co?
-Nie tak ja się z Tobą bawić nie będę.
Nie wiedziała kompletnie o co mu chodzi. Jednak za chwilę poznała jego zamiary. Przerzucił ją sobie przez ramię i ruszył do domu.
-Puść mnie.-krzyczała, gdy wchodzili do klatki.
Udawał, że nie słyszy jej próśb, więc ona w końcu zrezygnowała. Posadził ją na kanapie.
-A teraz zdejmuj to.-pokazał na jej mokre ciuchy.
A sam poszedł do pokoju po jakieś rzeczy dla niej.
-Chyba oszalałeś.-krzyknęła, gdy odchodził.
Gdy wrócił Mielcarz nadal siedziała w mokrych ciuchach. Rzucił jej jakąś koszule i spodenki.
-Jeżeli będzie trzeba to sam Cię rozbiorę.
-Ta jasne.
-Nie wierzysz?
-Nie.-sprzeczała się z nim.
-To patrz.
Podszedł do niej o zdjął jej kurtkę, a następnie bluzkę, którą miała pod spodem. Tak, że została sama w staniku. Widać, że humor jej się trochę poprawił, bo zaczęła się uśmiechać.
-Dobra wystarczy.
Chwyciła spodenki i koszulę w dłoń i powędrowała do łazienki. Po chwil wróciła do salonu. Wolski zmierzył ją od góry do dołu po czym uśmiechnął się pod nosem.
-Ładnie wyglądasz.-powiedział podając jej herbatę.
Nie odpowiedziała nic.
-Porozmawiajmy normalnie.-poprosił
-My chyba tak nie umiemy.
-To spróbujmy.
-To ty musisz spróbować.
-Nie chcę Cię stracić.-pogładził jej polik.
-Ja też nie chcę. Ale czasami się nie hamujesz i mówisz coś co mnie rani.
-Za to chciałbym Cię przeprosić.
-Ty chyba nie jesteś przyzwyczajony do tego, że masz jedną kobietę na stałe.
W tym momencie zrobiło mu się głupio.
-Ja po prostu niegdy nikogo tak nie kochałem. Wiesz kiedyś już raz cierpiałem, że się zakochałem i nie chciałem brnąć w to dalej. To dlatego nie byłem z żadną na dłużej. No, a wtedy pojawiłaś się ty.-uśmiechnął się.
-Wiesz, że to i tak nie jest wytłumacznie?
-Wiem.
Nie mówiąc już nic dopili herbatę. Zerkali na siebie co chwilę się uśmiechając. Wiedzieli do czego to zmierza o czym się to skończy. Jednak wcale im to nie przeszkadzało. Brakowało im swojego dotyku, swoich pocałunków itp. Noc była długa, więc mieli wiele czasu tylko dla siebie.

_______________________________________________
No i w koncu coś napisałam :)
Jak tylko będzie to możliwe to postaram się by kolejna pojawiła się jak najszybciej. Jednak nic nie obiecuję.

Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych notkach prosze pisać na maila flowenergylca@gmail.com
Mam nadzieję, że się jakoś dogadamy :D

Pozdrawiam i do następnego Daisy :***

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

"Utracone marzenia"

Przepraszam Was bardzo za tę długą przerwę, ale naprawdę nie byłam w stanie cokolwiek wymyśleć. Mam nadzieję, że ta część przypadnie do gustu, bo pisałam ją dla Was specjalnie żeby wynagrodzić jakoś tę przerwę ;D
A teraz chciałabym życzyć miłego czytania. Za wszelkie błędy przepraszam.

Gdy Ada z Wolskim spędzili kolejną godzinę w swoim towarzystwie. W tym czasie w Warszawie panował spokój. Tak im się przynajmniej wydawało. W tym czasie grupa nastolatków ruszyła na poszukiwanie wrażeń do jednego z nocnych klubów. Co innrgo można robić w sobotni wieczór? Jedni wolą spędzić ten czas z najbliższymi, a inni wolą bawić się w towarzystwie nowo poznanych osób. Nie wiedzieli tylko, że jedno z nich nie wróci tej nocy do domu. Nie mogli być nawet pewni, że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczą. Nazajutrz na komendzie pojawiła się młoda dziewczyna. Miała blond włosy, ubrana była w turkusową tunikę i do tego czarne legginsy. Gdy szła jej czarne szpilki dawały o sobie znać.
-Dzień dobry.-powiedziała drżącym głosem.
Ada zmierzyła ją tylko wzrokiem.
-Wiesz dziewczyny lubią się tak ubierać.-szepnął jej do ucha.-Słucham w czym mogę pomóc?
-Bo... wczoraj zgubiliśmy koleżankę.
-Proszę opowiedzieć nam dokładnie jak to się stało?
-Bawiliśmy sie wszyscy razem po czym Ewa wyszła przed lokal. Żadne z nas nie było w stanie by iść za nią, a gdy wracaliśmy do domu przypomnieliśmy sobie, że była ona z nami. Wróciliśmy się by jej szukać, ale nie było już nikogo. Pomyśleliśmy, że wróciła do domu, więc zrobilismy to samo. Wszystko było by ok, ale zadzwoniła jej mama powiedziała, że Ewa nie wrócła na noc. Wtedy się przestraszyłam i pomyślałam, że powinnam to zgłosić.
Po wyrazie twarzy dziewczyny było widać, że się matwiła o koleżankę. W końcu nie jest normalne, że ktoś znika bez słowa. Nie mogła się ona przecież rozpłynąć w powietrzu. Takie rzeczy nie zdarzają się w realnym świecie.
-Dobrze zajmiemy się tym. Napewno nic jej nie jest.
Blondynka podziękowała i niepewnym krokiem odchodziła w stronę wyjścia, a Wolski odprowadzał ją wzrokiem. Ada spojrzała na niego spod byka i wróciła do uzupełniania akt. Maciek przekazał sprawę Paulinie. Po zakończonej pracy wrócili do domu. Myśleli, że będą sami jednak jakie było ich zdziwienie jak zastali Ewę.
-O hej, a ty nie w pracy?-przywitała ją Ada.
Wolski w tym czasie powędrował do kuchni zrobić herbate. Bywał już tuytaj stałym gościem, więc można powiedzieć, że czuł się jak u siebie.
-Tak. Musiałam się spakować. Jadę do Mediolanu robić reportaż o naszych polskich modelkach. Wyjeżdżamy jutro z samego rana.
-No to świetnie. Tylko proszę Cię uważaj na siebie. Jakby coś się działo to od razu dzwoń.
-Pamiętam.
Wypili herbate i porozmawiali jeszcze. Wolski wrócił do siebie. Ewa z samego rana ruszyła do biura gdzie wszyscy mieli się spotkać. Cieszyła sie na tę podróż i oczywiście reportaż. Miała wielką okazję by się wykazać. Wolski jak zawsze podjechał po swoją Księżniczkę.
-Ej co to za mina?
-Jaka?
-Twoja.
-Bo zastanawiam się nad zaginięciem tej dziewczyny.
-Niepotrzebnie
-Przemyślałam to sobie.
-I co?
-To, że ktoś mógł ją porwać.
-Jak Cię to tak męczy to zapytamy Barskiej czy coś znalazła.
Dojechali na komendę i od razu powędrowali do gabinetu Pani inspektor.
-Dobrze, że już jesteście.
-My też się cieszymy.-odpowiedział Wolski.
-Chodzi o tę dziewczynę. Rodzice nic nie wiedzą od dyskoteki nie pokazała się w domu. Jej matka mówiła coś, że miała dziś jechać do Mediolanu.
-O Ada zobacz poznałaby naszą Ewę.
Mielcarz jednak nie było do śmiechu. Cały czas zastanawiała się nad zniknięciem tej dziewczyny. Przecież ludzie nie znikają od tak nic nie mówiąc.
-Powinniśmy to sprawdzić.-odpowiedziała po chwili.
-No to wiecie co robić.-Barska się uśmiechnęła.
Gdy jechali Ada nic nie mówiła.
-Co się dzieje?
-Nic.
-Przecież widzę. Mnie nie oszukasz.
-Nawet nie próbowałam.
-Tsaaa jasne.
Wysiedli przed blokiem, w którym mieszka zaginiona.
-Dzień dobry jesteśmy z policji.
Powiedział Wolski, gdy drzwi otworzyła im starsza kobieta.
-Czy wiecie już co z moją córką?
-Niestety nie.-odpowiedziała Mielcarz.
-A nie myślała Pani, że może pojechała już do tego Mediolanu?
Ada zmierzyła go tylko wzrokiem.
-Nie, powiedziałaby coś.
-A po za tym to pewnie zabrała by rzeczy.-zapytała.
-Wszystko jest. Dlatego myślałam, że przyjdzie.
-Dobrze dziękujemy Pani bardzo. Jeśli bdziemy wiedzieć coś więcej damy Pani znać.
Idąc do samochodu Mielcarz potknęła się o kamień. Miała jednak szczęście, bo Wolski zdąrzył ją złapać.
-I ty mi próbujesz wmówić, że wszystko ok?
-Oj każdemu się może zdarzyć.
-Tobie ostatnio to zdarza się coraz częściej.
Nic juz nie mówiąć wrócili na komendę. Rozmawiali z Barską, gdy Ada nagle źle się poczuła i wybiegła do łazienki.
-A jej co?
-Sam chciałbym to wiedzieć.
-Sprawdziam tę agencję, ca zapewnia dziewczyną pracę w Mediolanie. O ile w ogóle można nazwać to pracą. Nikt o tej agencji nie słyszał nic.
-To nie możliwe. jak to byłby jakiś przekręt to w takim razie po co by im była reporterka?
Ostatnie słowa usłyszała Ada, która właśnie wracała. Postanowiła wykręcić numer do Ewy jednak jej telefon nie odpowiadał.
-Dobra ja wracam do siebie.
Wolski pokiwał tylko twierdząco głową. Ada bez słowa usiadła przy swoim biurku ze spuszczoną głową.
Jednak zauważyła, że Maciek cały czas na nią patrzy.
-Źle się czuję tak?
-A może ty w ciąży jesteś?
-COO?-zapytała zdziwiona.
 -Słyszałaś.
-Nie, nie jestem po prostu źlesię czuję  czy to coś złego?
-Nie. Ale wiesz, że ciąża w naszym zawodzie to nieodpowiedzialne?
Nie wytrzymała, wstała i wykrzyczała mu w twarz.
-Skoro ja jestem nieodpowiedzialna to co mogę powiedzieć o Tobie? Wiesz jak się kończą takie zabawy to trzeba było się zabezpieczyć.
Wyszła trzaskając drzwiami, jej ostatnie słowa słyszał pół komendy jak nie cała. Wolski siedział zdezorientowany. Nie wiedział skąd w jednej chwili znalazło się w niej tyle złości, przcież rano było jeszcze w miarę normalnie. Ada wyszła przed komendę kompletnie nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Źle się czuła, nie wiedziała co się dzieje z jej przyjaciółką i jeszcze te teksty Wolskiego. To było już nie do zniesienia. Szla gdzieś gdzie mogłaby pobyć sama. Siedziała na ławce w parku, gdy podszedł młody chłopak. Na oko miał 20lat, blond włosy i zielone oczy. No i trzeba wliczy, że miał też ładny uśmiech.
-Witam. Mogę się dosiąść?
-Oczywiście i tak miałam się już zbierać.
-Oj jaka szkoda.
-No ale mogę chyba jeszcze chwilę zostać.-uśmiechnęła się.
-A czy mogę zapytać dlaczego taka ładna dzieczyna jak ty płacze?
-Bo taki jeden palant nagadał jej za dużo do słuchu i nie wytrzymała.
-Ale jej chyba zależy na tym palancie?
-Bardzo, ale jego zachowanie czasami jest chamskie.
-Nie docenia tego co ma.
 -Jest zbyt pewny siebie.
-Albo odgrywa się, bo nie może dominować.
Śmiali się wniebogłosy, gdy nagle ich oczom ukazał się owy palant.
-O widzę, że bardzo miło spędzasz czas
 -O a może ty też chcesz się pośmiać z nami z takiego jednego palanta?
Wolski popatrzył tylko na Adę, a ona odwróciła wzrok w drugą stronę. Dobrze wiedział, że śmiali się z niego.
-To ja już pójdę.
Chłopak się szybko zwinął. Chyba w porę zoriętował się, że owy palant to Wolski.
-Czego chciałeś? Nadal gadać mi jaka to jestem nieodpowiedzialna?
-Nie. Chciałem pośmiaćsię z tego palanta, o którym tak rozmawialiście.
-No to proszę śmiej się.
-Jest takim palantem, że nawet nie zauważa jak bardzo potrafi ranić swoją Księżniczkę.
Chciał ją przytulic, ale ona wstała.
-Uważasz, żę jeden twoj tekst wwystarczy i już jest ok? To uświadamiam Cię, że nie.
Wróciła na komendę. Paulina zleciła im by popytali dokładnie o tę agencję. Następnego dnia zadzwoniła Ewa powiedzała, żeby się nie martwili, bo wszystko jest ok. Nie powiedziała jej o kłótni z Wolskim. Nie mogła jej przecież zepsuć wymarzonego wyjazdu. Wyszło na to, że agencja nie miała nic wspólnego z zaginięciem tej dziewczyny. Ada nadal nie odzywała się do Maćka. Nawet gdy podjechał po nią jak codzień wolała iśc na pieszo. Nie wiedział co ma robić."Może te słowa trafiły w nią za bardzo?" pomyślał. Tak bardzo mu zależało by znów mieć ją w ramionach, by móc znów ją całować. Brak jej obecności sprawiał, że świrował. Był jeszcze bardziej nie do zniesienia niż zawsze. Nawet gdy próbował to ukryć nie udawało mu się. Po ich zachowaniu juz cała komenda wiedziała, że coś jest nie tak.

____________________________________________
Obiecałam długą więc jest. Jeśli Was nie zadowoliłam tą notką to bardzo przepraszam.
Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych notkach prosze pisać na maila flowenergylca@gmail.com
Mam nadzieję, że się jakoś dogadamy :D
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

sobota, 23 kwietnia 2011

Wiadomość specjalna.

Korzystając z okazji wszystkim moim czytelniką i komentującym chciałabym życzyć Wesołych Świąt Wielkanocnych, smacznego jajka i mokrego dyngusa. Może nie są to jakiś wyszukane życzenia, ale szczere. 

Chciałabym Was też przeprosić za tą długą przerwe z opowiadaniem, ale mam kompletny brak czasu. W moim życiu znów są wzlotu i upadki, muszę ogarnąć trochę spraw i wracam znów. Postaram się jednak by pojawiła się kolejna część jak najszybciej i oczywiśćie wynagrodzę ją Wam tym, że będzie długa. Jeszcze raz chciałabym przeprosić za tę przerwę. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
INFO
Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych notkach prosze pisać na maila flowenergylca@gmail.com
Mam nadzieję, że się jakoś dogadamy :D

Jeszcze raz Wesołych :**
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

"Znajoma z nad jeziora"

Bardzo Wam wszystkim dziekuję za miłe komentarze. Jest mo bardzo miło, że ktoś czyta co tu próbuję "tworzyć" i szczerze mówiąc to Wy wspieracie mnie by piasać dalej to co zaczęłam. :)
Za wszelkie błędy przepraszam.

O zabójstwie zawiadomili policję. Od razu jak zobaczyli Barską ruszyli w jej stronę, a Wolski rozpoczął swój monolog.
-Jedni jeżdżą w góry, jedni nad morze, a my nawet nad jeziorem nie możemy mieć chwili spokoju.
-Bywa. Macie coś?
Rozmowę przerwał im telefon Wolskiego. Odszedł na bok by im nie przeszkadzać. Ada opowiadała jak to znaleźli ofiarę.
"Tak"
"No jak tam nad jeziorem synku?"
"Jak zawsze ani chwili spokoju."
"Ah ta praca."
"No właśnie znaleźliśmy ciało młodej dziewczyny, która mieszkała niedaleko."
"W tych okolicach mieszkała tylko jedna dziewczyna Patrycja."
"Miczak?"
"Tak. To ona?"
"Niestety. Znałaś ją?"
"Ty też ją znałeś bawiliscie się razem jak przyjeżdżaliśmy nad jezioro. Była trzy lata młodsza od Ciebie."
"Nie przypominam sobie. Zadzwonie później, bo kobiety czekają."
"Wpadnij czasami z Adą."
"Paa."
Rozłączył się i wrócił do dziewczyn.
-No to przesłuchajcie rodziców, a ja wracam na komendę.
Ruszyli w stronę domku, który znajdował się niedaleko. Rodzice Patrycji, gdy zobaczyli Wolskiego od razu się uśmiechnęli i zaprosili ich do domu. Gdy dowiedzieli się śmierci córki kobieta zaczęła płakać, a mężczyzna starał się być opanowany. Ale nie ma się im co dziwić właśnie stracili jedyne dziecko, w które pokładali całą nadzieję.
-Kto to zrobił?-zapytał.
-Właśnie tego próbujemy się dowiedzieć. Mogą nam Państwo coś o niej powiedzieć?
Przesłuchanie prowadził Wolski, a Ada "niby" robiła notatki.
-Była spokojną dziewczyną.
-Czy miała jakiś wrogów?
-Nie. Była raczej lubiana przez wszystkich.
-A może znają Państwo kogoś kto mógłby powiedzieć nam coś więcej?
Kobieta spojrzała na męża.
-Może Ania przyjaźniły się dość długo.
-Dziękujemy bardzo.
-Maciek mamę pozdrów.
Kobieta lekko się uśmiechnęła, a Wolski pokiwał tylko głową. Ada spojrzała na niego pytającym wzrokiem lecz on nic nie odpowiedział. Wiedział jednak dobrze, że nie uniknie odpowiedzi. Pojechali pod wskazany przez rodziców adres. Drzwi otwrzyła im młoda dziewczyna w blond włosach. Na oko miała 20 lat jednak w rzeczywistości była dwa lata starsza.
-Dzień dobry. Jesteśmy z policji chcieliśmy zadać kilka pytań.
-Proszę.
-Znała Pani Patrycję Miczak?
-Tak to moja przyjaciółka, ale czy coś się stało?
-Patrycja nie żyje.-uświadomił ją Wolski.
-COO? Jak to? Przecież jeszcze wczoraj z nią rozmawiałam.
-Przykro mi. Może nam Pani coś o niej powiedzieć?
Od Anny dowiedzieli się, że miesiąc temu poddała się aborcji z czego jej były nie był zadowolony. Pojechali na komendę by przekazać wszystkie informacje Barskiej.
-To co macie?
-Ada pokaż notatki.
Mielcarz z uśmiechem na twarzy pokazała notes Paulinie tak by Wolski go nie zobaczył. Na jednej ze stron widniał napis. "punkt pierwszy: WOLSKI WIE WSZYSTKO, punkt drugi: JAK WOLSKI CZEGOŚ NIE WIE PATRZ PUNKT PIERWSZY." Po przeczytaniu Barska parsknęła śmiechem.
-No więc komisarzu oświeć mnie.
Maciek nie wiedział o co im chodzi. W końcu zabrał notes z rąk Ady.
-Haha. Róbcie tak dalej. Macie przewage tylko dlatego, że jesteście dwie.
-Nie wiedziałam, że umiesz liczyć.
Dogryzła mu Ada jednak on nie był jej dłużny.
-Dużo jeszcze o mnie nie wiesz.
-Koniec zabawy wracany do pracy.-wtrąciła Barska.
Po tych słowach wróciła do swojego gabinetu, a Ada ruszyła w stronę wyjścia. Wolski stał tak jeszcze chwile, ale zaraz ruszył za Mielcarz. Pojechali do Marcina byłego Patrycji. Próbował im uciec lecz szybko go zabrali. Zdecydowali, że przesłuchają go na komendzie. Przesłuchanie prowadził Maciek, a Ada stała za nim.
-Wiemy, że to ty.
-Co ja? Nic na mnie nie macie.
-Morderstwo Patrycji Miczak nic Ci nie mówi?
-Trzeba było od razu mówić, ze chodzi o tę suke.
-Wyrażaj się. Co ona Ci zrobiła?
-A ty co obrońca zwierząt? A no ta pies przecież zapomniałem.
-Z tego co wiem to nie jesteśmy na ty, a po drugie to jeżeli zaraz nie zaczniesz mówić to pogadamy sobie inaczej.
-A się boję.-zaśmiał się ironicznie.
-Zacznij.
-Ładna.-spojrzał na Adę.
-I tak na Ciebie nie poleci.
-Skąd ta pewność. Jak ma na imię?.-teraz słowa skierował do Mielcarz.-Podaj mi swój numer.
Wolski powoli tracił cierpliwość.
-Klementyna ma na imię i nie posiada telefonu, a teraz zajmij się lepiej swoimi zeznaniami.
-To ja mogę jej kupić telefon.
-Zamknij się.-krzyknął.-Dlaczego zabiłeś Patrycję?
-Spokojnie. Gdyby Twoja dziewczyna wykręciła Ci taki numer też był byś do tego zdolny.
-I tu się różnimy.
-Ona zabiła moją córkę.
-Jedyny powód?
-Trzy miesiące temu powiedziała mi, że jest w ciąży. Cieszyłem się na to dziecko mimo, że nie planowaliśmy. A wczoraj powiedziała, że usunęła ciąże. Nie wytrzymałem. Potraktowałem ją tak jak ona naszą córeczkę. Zasłużyła na to.
-Nie Tobie to oceniać.
-Nie zrozumiesz. Ale życzę Ci by Twoja dziewczyna nie wykręciła Ci takiego numeru.
-Współczuję.
-Nie wiesz, co czuję.
Krzyknął wyprowadzany przez policjantów. Ada stała w bez ruchu, a w jej oczach pojawiły się łzy. Nie rozumiała jak kobiety mogą pozbawić życia własne dzieci i że potrafią dalej z tym żyć.
-Co jest?
-Nic.
-Przecież widzę.
-Naprawdę.
Widział, że przejęła się tą sprawą. Przytulił ją do siebie i chciał pocałować, leczy usłyszał z megafonu głos Barskiej.
-Nie jesteście sami i przypominam, że jesteście w pracy.
Wolski odwrócił się w stronę lustra fenickiego i zaczłą machać rękoma. Zauważył, że Adzie poprawił się humor, bo zaczeła się śmiać.
-Kiedy ty dorośniesz?-zapytała Ada..
-Ale po co?
Wziął ją za ręke i opuścili pokój przesłuchań.

________________________________________________
I pomyśleć, że pomysł na tę część przyszedł o pierwszej w nocy xD
Mam wielką nadzieję, że się podoba :D
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

niedziela, 17 kwietnia 2011

"Życie jeszcze nie raz Cię zaskoczy 4"

Dziękuje za miłe komentarze :)
I przepraszam, że tak długo trzymałam Was w niepewności ;D
Za wszelkie błędy przepraszam.

Po chwili mężczyzna postanowił zobaczyć co dzieję się na górze. Gdy tylko się odwrócił Barska postanowiła wykorzystać chwilę jego nieuwagi. Wzięła do ręki kamień, ktory przed chwilą dojrzała. Nie tracąc chwili rzuciła nim w mężczynę. Na szczęście trafiła, a mężczyzna upadł na ziemię. Nagle do pomieszczenia "wpadli" Radwan i Wolski, a za nimi Ada. Sprawdziła puls Chudego.
-Żyje.-krzyknęła.
Zawiadomili reszte policjantów, którzy zabrali go do radiowozu. Po drodze krzyczał coś jeszcze w stylu "zapłacicie mi za to" jednak żadne z nich nie zwracało na niego uwagi. Wiedzieli dobrze, że i tak reszte życia spędzi za kratkami, więc nie mieli się czego bać. Teraz było tylko ważne, że znaleźli Paulinę i nic jej nie jest. Radwan od razu podszedł rozwiązać ręce Barskiej.
-Nic Ci nie jest?
-Oprócz kilku siniaków nic. Dziękuję, bo gdyby nie Wy nie wiem, co by się ze mną stało.
Próbowała się uśmiechnąć jednak było to dla niej trudne. Przecież jeszcze chwilę wcześniej nie wiedziała czy dożyje kolejnego dnia. Ada dobrze wiedziała co czuła. Wiedziała jak to jest gy nie masz pewności czy ktoś Cię znajdziei czy zobaczysz jeszczeludzi, na których najbardziej Ci zależy.
 -Wiesz wydaje mi się, że to Ady zasługa.-powiedział Wolski.
Wszyscy momentalnie spojrzeli na Mielcarz.
-Dziękuję Ci.-przytuliła ją.
-Zrobiłabyś na moim miejscu to samo.
-No właśnie chodzi o to, że nie była bym w stanie tak zaryzykować.
-Ale Wolskiemu pozwoliłaś wziąść helikopter by szukać Ady.
-Bo wiedziałam jak bardzo mu zależy.
Puściła oko Wolskiemu, a on kiwnął tylko głową. "No tak Barska przecież nie wie" pomyślała Ada i uśmiechnęła się pod nosem. Wrócili w końcu na komendę. Paulina złożyła dokładne zeznania. Młody dość szybko zaczął gadać. Ale nie dziwiło ich to, przecież miał jeszcze sporo życia przed sobą. A Chudy? No cóż po raz kolejny poszedł "siedzieć". Tym razem jednak tak szybko nie opuści murów więzienia. Artur za współudział został skazany na rok pozbawienia wolności. Tak naprawdę uratowało go tylko to, że szybko zaczął z nimi współpracować.
Radwan z Barską wrócili do domu, a Ada zaprosiła Wolskiego do siebie. Byli sami, bo Ewa musiała zostać dziś dłużej w pracy. Popijali whiskey.
-Uważasz, żę między Pauliną, a Radwanem coś jest?
-Taa praca.-po chwili jednak odpowiedział znów.-Nie wiem być może.
-Jesteście tacy sami.-odpowiedziała oburzona.
-COO?
-Boicie się swoich uczuć.
- O a ty nie?
-Może.-zaśmiała się.
-No właśnie.
Objął ją w pasie. Miło spędzili ten czas. Ada zaprponowała Maćkowi by został na noc, bo nie powinien prowadzić. Oczywiśćie się zgodził, bo jakby inaczej. Po godzinie do domu wróciła Ewa.
-Czołem.
-Kluski z rosołem.-odpowiedział jej Wolski.
Mielcarz lekko go szturchnęła.
-A Wy co macie taki dobry humor?-nie odpowiedzieli.-No dobra, a jak sprawa?
-Na szczęście dobrze. Paulina uratowana, więć wszystko dobrze.-Ada oświeciła przyjaciółkę.
-To świętujecie?
Spojrzała na Wolskiego, który na trzeźwego nie wyglądał jednak nie był też tak pijany by nie kontaktować co się dzieje.
-No, ale nie tylko to.
-A co?-spytała zdziwiona Ada.
-To, że jesteśmy razem.
-To już chyba, wiem.-odparła rozkojarzona Ewa.
-Ale tak oficjalnie.
Na te słowa cała trójka wybuchnęła śmiechem. Następnego dnia gdy Ada spała Wolski szukał wody po całym domu.
-Łap
Krzyknęła Ewa rzucając mu butelkę wody, którą właśnie kupiła.
-Dzięki Ci dobra kobieto.
Wrócił do pokoju, w którym spała Mielcarz.
-Witam Cię Księżniczko.-przywitał ją czułym całusem.
-A witaj widzę, że kac męczy.-zaśmiała się.
-Tak masz rację naśmiewaj się z cierpiącego.
Ada powędrowała do kuchni przygotować jakieś śniadanie.
-Może byśmy poszli na jakiś spacer?W końcu mamy dziś wolne.
-Mam lepszy pomysł.
-To może się ze mną nim podzielisz?
-Może... Moglibysmy pojechać nad jezioro. Moja mama ma niedaleko działkę. Co ty na to?
-No w sumie to nie jest zły pomysł.
-Ja mam tylko dobre pomysły.
-taa.
-Wątpisz w to?-podszedł bliżej niej.
-Ależ skąd.
Zabrali potrzebne rzeczy i ruszuli w końci komu w drogę temu czas. Była ładna pogoda, więc postanowili zrobić grilla. Wszystko było by pieknie, ładnie gdyby nie to, że usłyszeli jakiś głosy. Były to wyraźne krzyki wołania o pomoc. Ruszyli w stronę jeziora skąd dochodziły głosy. Jednak gdy tam doszli nie było już nikogo prócz brutalnie potraktowanego ciała młodej dziewczyny.

________________________________________
Wydaje mi się, że nie jest źle, ale nie mi to oceniać ;p
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

piątek, 15 kwietnia 2011

"Życie jeszcze nie raz Cię zaskoczy 3"

Dziękuję za miłe komentarze i rady ;p
Za wszelkie błędy przepraszam.

Na komendzie od dwóch dni, dzień i noc był wielki ruch. Sprawdzili wszystkie informacje, które mogły im jakoś pomóc w tej sprawie. Ada sprawdzała akta Chudego, gdy wrócił Wolski zobaczył, że zasnęła. Jednak nie zamierzał jej budzić. Przecież nie spała od dwóch dni. Nagle rozdzwonił się jej telefon. Na wyświelaczu zobaczył "EWA DZWONI", więc posanowił odebrać.
"Masz zamiar wrócić dziś do domu? Ja rozumiem, że zaszalałaś z Wolskim, ale powinnaś mnie uprzedzić."
"Cześć. Sorry, że Cię rozczarowałem. Ada nie miała kiedy zadzwonić, bo całe dnie siedzimy na komendzie. Porwali Paulinę."
"Aha. Nie wiedziałam, a jeśli mogłabym jakoś pomóc to dzwońcie."
"Masz może dostęp do sarych artykułów o Chudym?"
"Wydaje mi się, że tak."
"Jeśli byś mogła przywieź nam jej jutro."
"Ok. Nie ma sprawy."
Rozłączył się. Myślał, że te artykuły mogą pomóc im dowiedzieć się czegoś więcej niż ich baza danych.
Godzinę  później obudziła się Ada, a Wolski ją obserwował.
-Przepraszam, że zasnęłam.
-Spokojnie Księżniczko w końcu nie spałaś od dwóch dni.-uśmiechnął się.
-To co kawy?
-Czytasz mi w myślach.
I oboje się zaśmiali. Było jej troche głupio, bo gdy Barska przerzywa tam koszmar ich trzymają się żarty.
Wypili kawę i wrócili do przeglądania papierów.
Nazajutrz na komendzie pojawiła się Ewa.
-O cześć.-przywitała się zdziwiona Ada.
-Hej Wam. Mam te artykuły. Przeczytałam je i wydaje mi się, że mogą Wam pomóc.
-Wielkie dzięki.-powiedział Woslki.
-Zaciekawiło mnie, że w jednym z nich jest napisane o tym, że ma on domek pod Wrocławiem.
-Skąd wiesz o sprawie?
-Od Maćka.
-No co?-usmiechnął się do niej.
-Nic. Musimy to sprawdzić, bo może tam przetrzymywana jest Paulina. Dzięki Ewuś.
-Nie ma sprawy. Cieszę się, że mogłam pomóc.
Zawiadomili Radwana i "spółke" i razem pojechali w miejsce gdzie być może przetrzymywana była Barska.
Nie mogli czekać dłużej by dokładniej sprawdzić, bo nie mieli na to czasu. Musieli działać szybko. Pod adresem , który zdobyli od pewnego czasu już nikt nie mieszkał. Od sąsiadów dowiedzieli się, że właściciel od dłuższego czasu przebywa na działce kilka kilometrów dalej.  Od razu musieli to sprawdzić. Mieli nadzieję, że Paulina jeszcze żyje. Chudy był nieobliczalny, więc nie wiedzieli do czego posunie się tym razem. Był on już jednak karany za zabójstwo, liczne gwałty, bójki uliczne, kradzieże, ale nigdy za porwanie. Ciekawym faktem było to, że za każdym razem z łatwością udało mu się opuścić więzienie. Tym razem już mu się to nie uda. Jeżeli go złapią to zgnije w pierdlu. Nie mieli jak porównać tej sprawy z innymi porwaniami, ponieważ działał zupełnie inaczej jak jego poprzednicy. Działka znajdowała sie za Wrocławiem w środku jakiegoś lasu. Ada rozejrzała się dookoła i nagle zbladła. Wróciłu wspomnienia z przed dwóch miesięcy jak to sama była porwana. Jej dziwne zachowanie natychmiast zauwarzył Wolski.
-Co jest?
-Nic.
Próbowała wymigać się od odpowiedzi jednak on nie dawał za wygraną. Chwycił ją za ramiona tak by na niego patrzyła.
-Przecież widzę.
-Przypomniało mi się jak sama byłam w takiej sytuacji i to jak bardzo się wtedy bałam.
Przytulił ją mocno do siebie.
-Spokojnie. Może powinnaś tu zaczekać?
-Nie ma mowy. Idę z Wami.-zaprotestowała.
-Jak chcesz.
-Chcę.
-Uparciuch.-pocałował ją w czoło.
Weszli do budynku osłaniani przez resztę policjantów. Na środku pomieszczenia był tylko stół, a na nim kilka butelek po tanich winach. Po chwili jednak pojawił się jakiś młody mężczyzna, bo wyglądał na dwadzieścia lat.
-Policja, ręce do góry.
Posłusznie wykonał ich polecenie.
-A teraz gadaj gdzie jest Chudy.-zaczął Radwan.
-Nie wiem.
Wolski podszedł do niego i go skuł.
-Za składanie fałszywych zeznań grozi odpowiedzialność karna to raz. Dwa to współudział. Trzy to porwanie policjantki. Więc uprzedzam, że jeśli nie zazniesz gadać to z pierdla szybko nie wyjdziesz.
Widać było, że się troche przestraszył, bo zaraz zaczął gadac. Wcale ich to nie dzwiliło, bo w sumie miał jeszcze całe życie przed sobą.
-Jest w piwnicy.
Wskazał na duże drzwi na końcu pokoju. Policjanci zabrali go do radiowozu, a Wolski, Ada i Radwan ruszyli w stronę tych drzwi. Radwan próbował je jakoś otworzyć, ale jego starania poszły na marne.
W tym czasie mężczyzna wyciągnął Barską, która siedziała w kącie i szarpnął tak by sprowadzić ją do pozycji stojącej. Próbowała się wyrwać,lecz nie miała jak, bo ręce miała związane. Nagle padł strzał. W pomieszczeniu przez chwilię zapanowała cisza.
CDN

__________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba :p
Jak widać sprawa porwania nie została jeszcze zakończona ale zamierzam zakończyć ją w kolejnej notce :D
No więc nie zanudzam już.
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

środa, 13 kwietnia 2011

"Życie jeszcze nie raz Cię zaskoczy 2"

Piszę tę notkę jeszcze raz, bo poprzednia szlak trafił ;/
Dziękuje za miłe komentarze, które powodują, że piszę nadal.
Za wszelkie błędy przepraszam.




Policjanci szukali wszystkich śladów, które mogłyby im pomóc w tej sprawie. Radwan odchodził od zmysłów,a Wolski nie mógł odpuscić sobie by mu dogryźć nawet w takiej chwili.
-Może masz jakiś wrogów, którym zależy na tym by Cię zniszczyć.
-Jedynym moim wrogiem jesteś Ty.
-Miło słyszeć.
-Żartuj sobie dalej, ale oboje wiemy, że jak bys był na moim miejscu nie było by Ci do śmiechu.
-Ale nie jestem odparł pod nosem i wyszedł.
On też żartował sobie, gdy Adę porwał Jawor. Wiedział jednak doskonale jak się czuł, bo czuł to samo.
Ada w tym czasie była u Eryka, bo czekała na analizy badań.
W tym czasie Paulina próbowała dokładniej przyjrzeć się oprawcy. Mężczyzna był wysoki i potężny, na lewym ramieniu miał tatuaż. Coś jakby napis w obcym języku. Zupełnie nie wiedziała skąd mogłaby go kojażyć.
-No to co Pani inspektor troche się pomęczymy, zanim koledzy Cię znajdą.
Bała się jednak próbowała ukryć przed nim strach.
-Powiedz co ja Ci takiego zrobiłam?
-Ty nic, ale Twój mężuś.
Była w szoku nie wiedziała, że jej były mąż miał jakieś zatargi z prawem. Kompletnie nie wiedziała co ma o tym myśleć.
-On już nie jest moim mężem.
-To już nie mój problem. Nadal wisi mi milion złotych.
Wolski z Adą szukali jakiś światków, którzy mogliby pomóc im w tym śledztwie.
-Maciek, a ten były Barskiej?
-To co?-nie wiedział o co jej chodziło.
-To gdzie on teraz jest?
-Tego to nikt nie wiem, a co chcesz się z nim umówić?
Puściła jego uwagę mimo uszy.
-Może, ale wiesz on może coś wiedzieć.
-Nie jest w Twoim guście.-odparł oburzony.
Podeszła do niego tak, że czuła jego oddech na swojej szyi.
-A ty jesteś?
-No pewnie.-zaśmiał się i dał jej buziaka.
Poprosili Radwana by znalazł im adres byłego męża Barskiej. Pojechali pod wskazany adres.
-O Wolski, co jest?
-No właśnie chodzi nam o Pauline.
-Przecież wiesz, że nie jesteśmy już razem.
-Wiem, ale podejrzewamy, że ktoś mógł ja porwać.
Z twarzy mężczyzny od razu zszedł uśmiech. Momentalnie spoważniał.
-Wejdźcie.
-Czy miał Pan jakiś wrogów?-zaczęła Ada.
Popatrzył na nią pytając, a odpowiedzi udzielił mu Wolski.
-To jest nasza nowa Pani podkomisarz Ada Mielcarz.
-Miło mi .-przywitał się.-Wiesz wydaje mi się, że cyba wiem kto mógł to zrobić. Rok temu pożyczyłem od Chudego sporą sumke i do tej pory nie spłciłem tego długu. Myślę, że to on za tym stoi. Uważasz, że może jej coś zrobić?
-Nie wiem. Musisz pojechać z nami na komende.
-Jasne.
Gdy powiedzieli wszystko czego dowiedzieli się od byłego męża Pauliny Radwan rzucił się na niego z pięściami.
-Zrób coś.-krzyknęła Ada.
Wolski niechętnie im przerwał.
-Tak jej nie pomożecie.
Paulina sidziała skulona w kącie. Na szczęście miała tylko kilka siniaków nic więcej. Zaraz po tym jak mężczyzna poszedł znów szukała czegoś co mogłoby jej pomóc w ucieczce. Jednak trudno było jej znaleźć w pustym i ciemnym pomieszczeniu. Mężczyzna nie miał jeszcze planów co z nią zrobi jednak nie zamierzał wypuścić jej tylko dlatego, że nie jest juz jego dłużnikiem.
 CDN

________________________________________________
No i udało mi się napisać. Mam nadzieję, że się podoba :D
Postaram się by kolejna część pojawiła się jak najszybciej.
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

wtorek, 12 kwietnia 2011

"Życie jeszcze nie raz Cię zaskoczy"

Dziękuje za miłe komentarze :*
Mam nadzieje, że taczęść również przypadnie Wam do gustu.
Za wszelkiebłędy przepraszam.


Tydzień w pracy minął im dość szubko. Nie mieli żadnej sprawy, więc zostało im wypełniane akt. Barska wyszła godzine wcześniej, bo miała do załatwienia jeszcze kilka spraw na mieście. Chociaż Wolski i tak podejrzewał, że poszła spotkać się z Radwanem. Było już po osiemnastej, więc jak najszybciej chciał opuścić komende. Jednak musial czekać na Ade. Od dłuższego czasu oserwował ją jak wypełniała akta.
-Co tak patrzysz?
-Skończyłaś?
-Nie.
-Niee.-przedrzeźniał ją.-Ile można wypełniać akta dziewczyno?
-No przepraszam bardzo ale to nie ja podrzuciłam Ci wszystkie akta zostawiając sobie dwa.
-trzy.
-co za różnica?
-Wielka Księżniczko.
Wkurzało ją troche zachowanie Wolskiego, który cały czas próbował wymigać się od wypełniania papierków. Przecież to też jego praca.
-No i co się tak cieszysz?
-Ja? Niee.
Wstała i wzięła kurtke i wyszła przed komende. Maciek ruszył zaraz za nią lecz na swojej drodze napotkał Radwana.
-Paulina u siebie?
-Nie u Ciebie.
Nie chciał z nim gadać, więc wyszedł. Nigdy nie dażył go sympatią jednak to samo można było powiedzieć o Radwanie. Podszedł do Ady, która stała przy samochodzie i zakrył jej oczy.
-Zgadnij kto?
-Wolski. Nie za duży jesteś na takie zabawy?
-Wole lepsze.-pocałował ją.
Szturchneła go lekko.
-No co?
-Nico.-zaśmiała się i wsiadła do samochodu.
Zauważyła, że w ich stronę biegnie Andrzej.
-A ten tu czego?-odparł pod nosem.
-Nie wiecie gdzie jest Paulina.
Ada chciała mu odpowiedziec lecz Wolski jak zawsze musiał mu dogryźć.
-A co uciekła Ci?
-Wolski.-skarciła go.-Nie, a dzwoniłeś do niej?
-Kilka razy, nie odbiera.
-To może nie chce z Tobą rozmawiać proste.
-A może coś jej się stało?-odpowiedziała mu.
-Ta jasne.-odparł Maciek.
-Sprawdzicie to?-zapytał Radwan.
Komisarz chciał coś powiedzieć jednal Mielcarz była szybsza.
-Jasne.
Maciek popatrzył tylko na nią z pod byka.
-Sam niech szuka.-mówił odpalając samochód.
-Przecież to też Twoja przyjaciółka.
-Moją przyjaciółką jesteś ty.-widział jej mine i postanowił uprzedzić jej pytanie.-A przepraszam my ten etap mamy już za sobą.
Uśniechnął się i lekko ją szturchnął. Uśmiechnęła się tylko niepewnie.
Może był obojętny, ale to tylko dlatego, że nie nawidził Radwana. Wiedział, że gdyby to Ada nie odbierała telefonu i nigdzie by jej nie było postawiłby na nogi całą komende, Warszawe, a nawet policje w całym kraju. Pojechali do mieszkania Barskiej i rzeczywiście jej nie było. Otrzymał tylko przed chwilą smsa "pomocy". Dzwonił kilka razy do niej lecz po trzecim sygnale jej telefon nie odpowiadał. Widocznie ktoś musiał zorientować się, że ma telefon i go zabrać.
-I co?-zapytała gdy wsiadali do samochodu.
-Nic. Musimy ją znaleźć.
Teraz był zły na siebie, że od razu nie posłuchał Mielcarz. Przecież miała racje. Jednak jego duma mu na to nie pozwalała. Na komendzie czekał już Radwan i Szef wsyzstkich szefów. W tej chwili Barska obudziła się w ciemnym pomieszczeniu. Zupełnie nie wiedziała gdzie jest i jak się tu znalazła. Miała tylko nadzieję, że Wolski odczytał wiadomość i że uda im się ją uratować. Szukała czegoś by się jakość uwolnić. Usłyszała tylko czyjeś kroki. W drzwiach pojawił się wysoki mężczyzna. Nie widziała jego twarzy. Mężczyzna zaśmiał się tylko na jej widok i zabrał ją ze sobą.


_________________________________________________
W końcu w moje głowie zrodził się jakiś pomysł :D
Jednak na efekty będzie trzeba poczekać ;p
Postaram się by kolejna część pojawiła się jak najszybciej jednak niczego obiecac nie mogę :)
Już nie zanudzam.
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

"Bo w życiu piękne są tylko chwile"

Miło mi bardzo, że Wam się podoba to co pisze.
Dziękuje za komentarze ;**
Za wszelkie błędy przepraszam


Kilka razy dzwonił telefon Ady jednak byłi tak bardzo zajęci, że żadnemu z nich nie chciało się go odebrać. No ale nie ma się im co dziwić. Rano do mieszkania "wpadła Ewa". Bała się o Mielcarz, która nie odbierała telefonu, przez myśl przeszło jej nawet, że mogło się coś stać. Rozejrzała się i nie zauważyła nic prócz porozrzucanych ciuchów po całej podłodze. Ku jej zaskoczeniu nie były to rzeczy tylko jej przyjaciółki. Zaśmiała się pod nosem i weszła do kuchni gdzie Ada przygotywała śniadanie.
-O hej.
-Ewa. Cześć.-podskoczyła.-Nie mówiłaś nic, że wracasz.
-Jakbyś odebrała wczoraj telefon to byś wiedziała.
-Byłam zajęta.-zaczęła się wykręcać.
-Ciekawe kim.
Ada zaczęła się śmiać, bo za Ewą stał Wolski i przysłuchiwał się ich rozmowie. Kalita zauważyła, że coś jest nie tak więc się odwróciła. Właśnie dostała odpowiedź na swoje pytanie.
-No to gratuluje.-zaśmiała się.
Poszła do pokoju się rozpakować. Nie ukrywała jednak, że była w szoku gdy zobaczyła Wolskiego. Nie sądziła, że któreśz nich w końcu odważy się na pierwszy krok. A jednak cuda się zdarzają. Zjedli razem śniadanie, po którym Ada z Maćkiem pojechali na komende. Przez godzine wypełniali akta, bo chwilę później dostali wezwanie. Zabito szanowanego szefa wielkiej firmy ubezpieczeniowej znanej na cala Warszawe. Pojechali do tej firmy by przesłuchać pracowników.
-Dzień dobry Komenda Stołeczna. Chcielibyśmy zadać kilka pytań.
-Prosze.
Powiedziała całkiem sympatyczna blondyneczka z uśmiechem na twarzy. Adzie nie zabardzo przypadła do gustu i nie dlatego, że była kobietą lecz dlatego, że cały czas uśmiechała się do Wolskiego i próbowała z nim flirtować. Po przesłuchaniu zaproponowała im ubezpieczenie dla dwojga.
Ada zmieszana spojrzała na Maćka i czekała na jego reakcje, a on z uśmiechem odpowiedział tylko.
-Na razie dziękujemy. Może innym razem.
Opuścili lokal i pojechli przesłuchać żone zmarłego. Dowiedzieli się, że nie miał on żadnych wrogów. Ale mówił, że od pewnego czasu jeden z klientów zaczął go nachodzić. Mówił coś, że niby go oszukali z ubezpieczeniem i takie tam. Postanowili więc to sprawdzić, ale nie był to żaden z klientów, bo jak się dowiedzieli każdy z nich był dobrze traktowany przez firmę i nie miał żadnych zastrzeżeń do tego jak była ona prowadzona ani takie tam. Po długim czasie poszukiwań złapali na granicy Marcina Komoża, współpracownika zabitego. Okazało sie, że żądza pieniędzy była dla niego tak wielka, że postanowił dążyć po trupach do celu. Zdawał sobie sprawę z tego co zrobił dlatego wcześniej wszystko dokładnie sobie zaplanował. Probówał uciec przed wymiarem sprawiedliwości jednak złapali go jak zawsze niezawodni policjanci. Warszawa może spać spokojnie mając takich obrońców. Po zakończonej sprawie Wolski odwiózł Ade do domu, a sam wrócił do siebie. Nie chciał pozbawić jej przyjemności jaką było zdanie relacji przyjaciółce, a może chciał by podkomisarz pochwaliła się nim?  Dziweczyny siedziały do późnego wieczoru popijając wino i rozmawiając o tym co omineło Ewe od wyjazdu. Miały sobie tyle do powiedzenia, a szczególnie Ada. Ewa była szczęśliwa, że jej przyjaciółce w końcu się układa. Wiedziała, że będą razem to była tylko kwestia czasu Nie sądziala tylko, że uda im się to bez niczyjej pomocy.

___________________________________________________________
Mam nadzieję, że nie jest źle ;p
Myśle, że w mojej głowie jak najprędzej pojawi się pomysł.
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

sobota, 9 kwietnia 2011

"Bo szczęściu czasami trzeba pomóc."

Już myślałam, że nie uda mi się dziś juz nic dodac, a jednak :D
Życzę miłęgo czytania i bardzo dziękuje za komentarze:**'
Za wszelkie błędy przepraszam.


Wolski jak co rano podjechał po Ade.
-Witaj.-pocalował ją.
-Czesc.
Z uśmiechem na twarzy wsiadła do samochodu. Przez całą drogę na komende smiali się i rozmawiali.
Od razu powędrowali do gabinetu Barskiej. Popytala trochę o stan zdrowia Wolskiego.
-To dobrze,że już jesteś z nami.
-A co nie radziłyście sobie bezemnie?
-Chiałbys.-zakpila Ada.
-Z Tobą się jeszcze rozliczę.
Zagroził jej. Na co ona wybuchła śmiechem.
-Dobra, a teraz poważnie. Mamy jedno zabójstwo 24letnia kobieta zostala zabita w dość okrutny sposób. Kolejną ofiarą miala być nijaka Patrycja Samszek. Udało jej się jednak uciec. Dziwnym trafem ma tyle samo lat, co nasza denatka, wiec to może mieć coś wspólnego. Pojedźcie do niej i dowiedźcie się czegoś więcej. Łap.
Krzyknęła do Ady rzucając kluczyki od ich suzuki, które przed chwilą zabrała Wolskiemu.
Wyszli przed komende.
-Nie myśl nawet o tym.
-O czym?- podeszła do samochodu.
Nagle Wolski zaczyął iść w jej strone postanowiła się oddalić. Przez chwile ganiali sie wokół samochodu jak małe dzieci. Jednak nie trwało to długo, bo Ada sie rozkojarzyła i nie zauważyła nawet, że wpadła w ramiona Maćka.
-I co teraz?- zapytał wyrywają jej z ręki klucze.
Spojrzala w jego oczy, on nachylił się by ją pocałować. Jednak zdąrzyła się wyrwać z jego objęć.
-Coś kosztem czegoś.-zaśmiała się.
Patrzył na nią udając zastanowienie. Wręczył jej kluczyki całując ją przy tym w polik.
-Szantażystka.
W dobrym humorze ruszyli pod wskazany adres.
-Dzień dobry jesteśmy z policji Komisarz Maciej Wolski...-udał zastanowienie. Ada lekko go szturchnęła- A i Podkomisrz Ada Mielcarz.
Dokończył z uśmichem spoglądając na partnerke.
-Chcieliśmy zadać kilka pytań.-dokończyła Ada.
-Prosze.
Zaprosiła ich. Kobieta był troche zdenerwowana. Nie dziwić się jej, przecież kilka temu ktoś próbował ją zabić. Jedna odpowiadała na każde zadawane przez nich pytania. Z odpowiedzi wynikało, że mężczyzna musiał dobrze ją znać. Dobrze wiedział którędy chodził do pracy i w jakich godzinach. Przesłuchując kolejnych światków dorwali w końcu przestępce.Jak zawsze niezawodni. Przestępca to nijaki Patryk Baranowski kolega ze studiów niedoszłej ofiary, jeśli tak można to nazwać. Jego żona zmarła rok temu w wieku 24lat i była podobna do zabitej oraz Patrycji. No cóź mężczyna nabawił się choroby psychicznej. Tyle można było stwierdzić po jego postępowaniu.
-Do mnie?-zapytał.
-Do mnie.
-A może jednak?
-Co sugerujesz?
-Chyba nikt Cię nie nauczył jeszcze, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
-Chyba. A teraz miły Panie komisarzu proszę od podwózke do domu.
Tak jak powiedział tak też zrobił. Pocałowała go w policzek i wysiadła.
-I co tylko tyle?-krzyknął wysiadając z samochodu.
-Na dzisiaj tak. Dobranoc.- pomachała mu jeszcze raz.
Stał przed bramą rozkojarzony myślał, że jednak coś, a tu takie zaskoczenie. Po chwili usłyszł dźwięk swojego telefonu. To był sms od Ady.
'Długo mam czekać?'
Zdezorientowany powędrował do domu Mielcarz. Z uśmiechem na twarzy wszedł do mieszkania, gdzie już czekała na niego jego Księżniczka.

________________________________________________
W tej chwili na nic więcej mnie nie stać. Więc już dziś nie zanudzam.
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

czwartek, 7 kwietnia 2011

"Tak jakby zawirował świat"

No więc przepraszam, że dopiero teraz :)
Dziękuje za miłe kometrze i za to, że czytacie to co próbuje utaj tworzyć :P
Za wszelkie błędy przepraszam.

Nazajutrz Ada pojechała na komendę. Wypełniła kilka akt po czym Barska wygoniła ją do domu. Wiedziała jak się męczy.
-Jak będzie jakaś sprawa to zadzwonie po Ciebie.-uśmiechnęła się.
-Dzięki.
Od razu pojechała do Maćka.
-Cześć.-pocałowała go w polik.
-O kurcze nie zdąrzyłem uciec.-zażartował.
-To dobrze.
-Tak, a dlaczego?
-Jeżeli nie chcesz to mogę nie przychodzić.
-Ależ ja chcę.
-To dobrze.-zaśmiała się.
Nie dane było im długo porozmawiać, bo zadzwonił jej telefon to była Barska mieli sprawę, więc musiała wrócić do pracy. Pożegnała się z Wolskim i wróciła na komende. Kilka dni później Maciek miał opuścić szpital, więc pojechała po niego. Czarne suzuki zaparkowało pod gmachem szpitala. Gdy weszła do sali ujrzała dobrze znajomą jej postać była to jego mama.
-Dzień dobry.-przywitała się.
-W końcu jesteś.-uśmiechnął się na jej widok.
-Nie byłeś sam.
-Ale to nie to samo.-powiedział pod nosem.
-Dobry. Dzieciaki ja sie będę już zbierać, a ty Maciuś uważaj na siebie i w racaj szybko do zdrowia. Ada opiekuj się nim.
Ada pokiwała twierdząco głową. Wolska pożegnała się i wyszła.
Szli do samochodu.
-A od kiedy ty jeżdzisz naszym suzuki?-zapytał z naciskiem na "naszym" wsiadając do samochodu.
-Od kiedy dałeś mi kluczyki.
Odwiozła go do domu i sama wróciła do siebie. Było po osiemnastej, więc postanowiła wziąść prysznic. Przygotowywała kolacje, gdy ktoś zaczął pukać do drzwi ku jej zdziwieniu był to Wolski.
-A co ty tu robisz o tej porze?
Uśmiechnął się tylko. No fakt była w piżamie, co przykuło jego uwagę. Wszedł do mieszkania i stanął naprzeciw Mielcarz. Popatrzył jej prosto w oczy ona zrobiła to samo.
-Pamiętasz naszą rozmowe kilka dni temu, u mnie?-próbował jej przypomnieć.
Pokiwała twierdząco głową.
-Bo ja chciałem Ci powiedzieć coś ważnego.-zaczął poważnie.
-Co?
-To.
Chwycił jej twarz w dłonie i zaczął namiętnie całować. Ada była zdziwiona jego zachowaniem jednak odwzajemniała każdy jego pocałunek. Po chwili odkleił się od niej i spojrzał w jej oczy. Nic nie mówiła mimo tego, iż zawsze był pewny siebie to nie wiedział co ma robić.
-To właśnie chciałem Ci powiedzieć.-wydusił.-Jeżeli przemyślisz to sobie to daj znać.
Pocałował ją ostatni raz na pożegnanie i wyszedł jak gdyby nigdy nic. Stała jak wryta właśnie przed chwilą całowała się z Wolskim. Nie wiedziała co o tym mysleć. "Może w końcu zrozumiał, że jestem dla niego kimś więcej niz tylko przyjaciółką."
Wrócił do domu. Nie wiedział kompletnie co ma robić. Nie chciał być natarczywy, ale postanowił do niej zadzwonić.
"Słucham?"
Usłyszał jej słodki głos w słuchwce.
"Cześć Księżniczko."
"Witaj Książe"
" A to teraz będzie jak w bajce?" zaśmiał się.
"Niee"
"Nie?"
"Nie.
"A może?"
"Chciałeś mi coś powiedzieć?
"Dziś już chyba powiedziałem.
"Czyli moja kolej?"
"No tak jakby."
"To znasz już moje zdanie."
"Czyli dzwonie by powiedzieć Ci dobranoc."
"Dobranoc."
Rozłączyła się i siedziała jeszcze chwile zastanawiając się nad zachowaniem Wolskiego jednak szybko zasnęła.

_________________________________________________
Aaaa boziuu jaka sielanka i ktrótkie ale na nic więcej mnie na dzisiejszą chwile nie stać :(
Mam tylko nadzieję, że nikogo nie zawiodłam tą notką.
Postaram się by kolejna notka wyszła lepiej.
No i juz nie zanudziam :p
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

wtorek, 5 kwietnia 2011

"Bo tęcza ma kolor twoich uczuć 3"

No więc przepraszam, że trzymałam Was tak długo w niepewności :D
Dziękuje po raz kolejny za miłe komenarze :)
Za wszelkie błędy przepraszam.


Jechali zaraz za karetką. Paulina próbowała ją pocieszyć jednak było jej trudno, przecież sama się bała, że po raz kolejny może stracić swietnego policjanta,
-Ada wszstko będzie dobrze.
Nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa, kiwnęła tylko głową. Bała się strasznie, przecież kochała go.
"Dlaczego okurat on? Przecież to mógł być każdy z nas." Takie myśli chodziły jej po głowie. Próbowała się jakoś uspokoić, ale nie potrafiła łzy znów spływały jej po policzkach. Wbiegła do szpitala i od razu jak ujrzała lekarza podeszła do niego.
-Doktorze co z nim?
-Jest Pani kimś z rodziny?
-Przy...
Przez myśli przeszło jej, że jeżeli powie, że jest przyjaciółką nie pozwolą jej do niego wejść. Wymyśliła więc coś lepszego.
-Ja jestem jego dziewczyną.
Dziwnie czuła się kłamiąc, ale inaczej nie mogłaby się niczego dowiedzieć. Po chwili do szpitala weszli Barska i Radwan.
-Jego stan jest już stabilny.Wszystko będzie dobrze były komplikacje i stracił dużo krwi, ale widać, że ma dla kogo walczyć.-uśmiechnął się do niej.
-A czy ja mogę do niego wejść?
-Przykro mi, ale dziś nie. Śpi więc to i tam nie ma sensu. Proszę wrócić do domu odpocząć wydaje mi się, że nie chce Pani chyba by widział Panią w takim stanie.
"Akurat wiesz co bym chciała." pomyślała.
Nie chciała się z nim kłócić, więc podeszła do Andrzej i Pauliny by powiedzieć im czego się dowiedziała.
Paulina odwiozła ją do domu.
-Jesteś pewna, że mogę zostawić Cię samą?
-Tak, dziękuję. Pa.
Gdy weszła do domu rozkleiła się na dobre. Przy nich próbowała się jeszcze jakoś trzymać, ale gdy została sama już nie potrafiła udawać. Postanowiła zadzwonić do Ewy.
"No hej myślałam, że już o mnie zapomniałaś. Co tam?"
"Maciek jest w szpitalu." rozpłakała się.
"Ada spokojnie, co się stało?"
Wytłumaczyła wszystko przyjaciółce.
"Dajesz sobie jakoś radę?"
"Jakoś"
"Chciała bym przyjechać, ale tata trochę źle się czuje i wiesz. Zostanę jeszcze trochę, ale przyjadę najszybciej jak się da"
"Wiem, wiem. Przepraszam, że zawracam Ci głowę"
"Ej przecież jesteś moją przyjaciółką zawsze możesz zadzwonić"
Porozmawiały jeszcze trochę. Po chwili Ada poszła wziąść prysznic. Napiła się whisky i postanowiła położyć się spać. Jednak po chwili wstała krzątała się po domu jak cień. Nie mogła zasnąć. Cały czas myślała o Maćku. Mimo, iż lekarz zapewnił ją, że jest już dobrze nadal się martwiła. Spojrzała na zegarek było po siódmej. Postanowiła się "ogarnąć" i pojechać do szpitala. Chciała jak najszybciej go zobaczyć.
Weszła do gabinetu doktora.
-Dzień dobry czy ja mogę wejść do Maćka?
-Bardzo Pani uparta jest.
-Bradzo mi zależy.-uśmiechnęła się.
-Proszę bardzo.
Weszła do sali, w której leżał Wolski podłączony kolorowymi kabelkami do różnych aparatór. Spał, z jego twarzy nie można było wyczytać nic, była pozbawiona jakich kolwiek uczuć. Po jej policzkach leciały pojedyńcze łzy. Usiadła przy jego łóżku i wytarła łzy, które spływały po jej policzkach. Nie chciała by widział ją w takim stanie. Maciek obudził się rozejrzał dookoła i zobaczył przy łóżku smutną Adę. Nie sądził, że tak przejmie się jego wypadkiem.
"Jak mogę tak myśleć, przecież widać, że jej zależy" sprostował swoje obawy w myślach.
-Witaj Księżniczko.-próbował się uśmiechnąć.
-Bałam się.
-Przepraszam Cię, ale wiesz taka nasza praca.
"No tak Wolski jak zawsze próbował zachować spokój nawet w takiej sytuacji." myślała.
-To mnie nie pociesza.-odpowiedziała po chwili patrząc na niego.
-Wiem, przepraszam.
-Jak się czujesz?
-Już jest lepiej, ale nie martw się teraz będzie tylko lepiej.-zapewnił ją.
Chciał zagwarantować jej pewną przyszłość. Ostatnio próbował nawet powiedzieć jej co czuje. Położył swoją dłoń na jej policzku.
-Spałaś w ogóle?-pokiwała przecząco głową.-No i co ja z Tobą mam?
Wzruszyła ramionami i się zaśmiała.
-I taką Adę lubię.-uśmiechnął się do niej.
-A jakiej nie lubisz?
-Małej i pyskatej żartuje. Nie lubie gdy jesteś smutna.
-Dobry żart.
-Wiem.
Śmiali się i rozmawiali dość długo. Po Wolskim widać było, że czuł się już lepiej jednak musiał zostać w szpitalu jeszcze kilka dni.
-Przyjdę jutro.
-Nie będę miał jak ucieć.-zrobił smutną minę-Ale będę czekał.
-Ja myśle.
-Już odliczam czas kiedy znów Cię zobaczę.- uśmiechnął się do niej jeszcze raz zanim wyszła.
"Może Ona czuje to samo? Może w końcu będę miał odwagę powiedzieć jej co czuję? To dziwne, że ta pyskata dziewczyna potrafiła mnie tak zmienić." po jej wyjściu jeszcze trochę rozmyślał. Chwilę póżniej zasnął.

_________________________________________________
Mam nadzieję, że nie zawiodłam (kurcze co się ze mną dzieje ja zawsze mam nadzieję.xD)
No więc myśle, że przypadnie Wam ta część do gustu. (Boziu zaczęłam w końcu myśleć xD)
Dobra dobra już, bo zaczynam pisać od rzeczy. :)
Nie zanudzam.
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

"Bo tęcza ma kolor twoich uczuć 2"

 Dziękuję za miłe słowa :) i przepraszam, ale najnormalniej w świecie nie wyrobiłam się by dodać tę notkę wczoraj. Nauka chyba rozumiecie?
Miłego czytania życzę :D
Za wszelkie błędy przepraszam.


-Wolski co ty kombinujesz?
-Nic.
Odpowiedział po czym wysiadł z samochodu. Ada nadal siedziała zdziwiona.
-Idziesz czy zostajesz?
-Idę.-odpowiedziała po chwili.
Zupełnie nie wiedziała co miało na celu przywiezienie jej tu. Rozejrzała się dookoła mieszkanie było niedłuże, ale wyglądało całkiem sympatycznie.
-Rozgość się.
Wyszedł do kuchni zaparzyć kawę. Ada usiadła na kanapie w salonie.
-Czy to jest jakiś podstęp?
Zapytała zerkając na niego, gdy przyniósł kawę.
-Nieee. Po prostu chciałem zaprosić Cię do siebie.
-Jasne.-odparła.
Spojrzał na nią z pod byka. Dziwił się dlaczego nie wierzyła w jego dobre intencje. Czy zachowywał się wobec niej aż tak lekcewżąco?
Zaprosił ją do siebie, bo chciał powiedzieć jej coś, co miało dal niego wielkie znaczenie. Miał jednak mały problem. Nie wiedział jak ma jej to powiedzieć i nie wiedział jak zareaguje na tę wiadomość.
Usiadł obok niej.
-Bo wiesz jak chciałem Ci coś powiedzieć. Bo ja...- zaczął
Jednak nie dane było mu dokończyć, bo rozdzwonił się jego telefon.
-Kurwa.-zaklnął pod nosem.
"Mam nadzieję, że nie przeszkadzam"
"No ta to ma poczucie humoru w takiej chwili" pomyślał
"Ty nigdy"
"Mamy tego całego Marka rzyjedźcie na Burnedzkiego4"
"Jasne pa"
-Co tam?
-Jedziemy na Burnedzkiego. A do naszej rozmowy jeszcze wrócimy.-uśmiechnął się.
-No to liczę.
Nie wiedziała o co mu chodziło. Ta ciekawość podkusiła ją do takiej odpowiedzi. Na miejscu byli już Barska i Radwan. Mężczyzna był uzbrojony.
-Odłóź broń.-krzyczała Paulina.
-Nie ma mowy.
-Powiedz czego chcesz, a my Ci to damy.-zaczął swoją gadkę Radwan.
"Mówienie za każdym razem tego samego szybko by mi się znudziło. Chociaż w policji też są pewne formułoki, które często wyrwała" z rozmyślań wyrwał ją głos mężczyzny.
-Dacie mi samochód i święty spokój to są moje żadania.
-Dobrze zaraz dostaniesz to czego chcesz, a teraz odłóż broń.
-Nie ufam psom.
Broń skierował na Maćka tak, że miał go na celu. Ada bała się, że mężczyzna z tej wściekłości strzeli w niego. Próbowała uspokoić się w myślach lecz to nic nie dało. Po pietnastu minutach podstawiono samochód jednak reakcja mężczyzny była zupełnie inna niz sobie wyobrażali. Padł strzał. W oczach Ady pojawiły się szklanki, a po policzkach spływały łzy. Powoli osuwała się na ziemię Maciek leżał już ranny na ziemi. Barska zawiadomiła pogotowie. Podkomisarz szybko się ocknęła i podbiegła do Wolskiego.
-Spokojnie Księżniczko.
Powiedział cicho chwytając ją za dłoń po czym zamknął oczy. Po chwili przyjechała karetka zabrali go do szpitala. Ada nie potrafiła się pozbierać razem z Pauliną i Andrzejem pojechała za Karetką.

C.D.N.

_______________________________________
Myślę, że się przypodoba :)
Wiem jestem podła, że przerywam w takim momencie, ale chciałam by było jakieć napięcie hehe.
No więc mam nadziej, że uda mi się napisać kolejną część jak najszybciej.
Przepraszam, że takie krótkie mam nadzieję, że mi wybaczycie :D
 No więc nie zanudzam już :)
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

niedziela, 3 kwietnia 2011

"Bo tęcza ma kolor twoich uczuć"

Jest mi bardzo miło, że ktoś czyta to co próbuje tutaj "tworzyć".
Dziękuje za miłe komentarze :**
Za wszelkie błędy przepraszam.


Gdy jechali na komendę rozdzwonił sie telefon Wolskiego.
"Macie sprawę zabito młodą kobietę przed agencją towarzysko na Hurtowej 15. Przypowminam, że jestes w pracy."-zaśmiała się.
"ha prawie zapomniałem"
Rozłączył się Ada poparzyła na niego pytająco.
-Jedziemy do "burdelu"
-Hę?
-No wiesz czasami trzeba.-zażartował jednak mina Ady była nie do opisania.-Sprawa jest.
Nabijał się z niej.
-Wiesz co.-udała obrażoną.
-No co?-nachylił sie nad nia.
-Nico. Patrz lepiej na drogę.-zaśmiała się.
Po pół godziny byli już na miejscu.
-Cześć jak zginęła?-zapytała.
-Strzał prosto w serce z niedłużej odległości. Najprawdopodobniej widziała sprawcę, ale więcej po sekcji.
-No tego to nam już nie powie. Mamy jakiś światków?-do rozmowy wtrącił się Wolski.
-Idąć do pracy znalazła ją przyjaciółka.
-No to trzeba przesłuchać tę przyjaciółkę.-wyszczerzył zęby, co nie zabardzo spodobało się jego partnerce.
-yhy.
Zobaczył, że minę miała trochę nie taką.
-Oj Księżniczko nie bądź zazdrosna.-uśmiechnął się do niej.
-pfff...-tyle tylko była w stanie mu odpowiedzieć.
Po przesłuchaniu Mariny dowiedzieli się, że Adela spotykała się z ich szefem, ale przestała tydzień temu. Postanowili więc przesłuchać szefa. Weszli do agencji Ada rozglądała się. Dookoła widać było tylko wyuzdane kobiety. No tak czego mogła się spodziewać po takim miejscu. Po jej minie widać było, że była w takim miejscu po raz pierwszy. Maciek poparzył na nią.
-Wiesz ludzie różnie sobie dorabiają, a to jest chyba jeden z przyjemniejszych sposobów.-zaśmiał się.
-Wisz coś o tym.-skomentowała jego jakże mądrą wypowiedź.
-Niee.
Weszli do gabinetu.
-W czym mogę państwu pomóc?
-Jesteśmy z policji.-pokazał odznakę.-Chcieliśmy zadać kilka pytań. A mianowicie chcieliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o Adeli.
-Słucham?
-Jak długo sie Państwo spotykali?-zaczęła Ada.
-Od ponad trzech miesięcy. Zakończyliśmy tą znajomość tydzień temu.
-Gdzie był Pan dzisiaj w godzinach 6, a 7:40?-kontynuowała.
-O co wy mnie podejrzewacie?-podnióśł głos.
Maciek od razu zareagował.
-Spokojnie. To my tu jesteśmy od zadawania pytań.
-Nie zabiłem jej.
-Wydaje mi się, że to nie jest odpowiedź na nasze pytanie.-spojrzał na Adę.
-Byłem w domu.
-Ktoś może to potwierdzić?
-Żona.
-Dobrze sprawdzimy to i skontaktujemy sie jeszcze z Panem.
Pojechali do żony podejrzanego i dowiedzieli się, że nie było go wtedy w domu. Zabrali go na komendę.
-Jednak kłamałeś.
-Kto wam powiedział? Ta suka?
-Grzeczniej wyrażaj się tym bardziej, że to twoja żona.
-Mówiłem, że jej nie zabiłem.
-Maciek możesz na chwilę.-zawołała go Mielcarz.
Wyszedł.
-Co jest?
-To nie on. Nasz zabójca właśnie zabił przed chwilą Marinę.
-Ok to ja to sprawdzę, a wy jedźcie do domów jest już późno.-rozkazała Barska.
-To gdzie Cię podwieźć.
-Do domu komisarzu.
-E w ogóle nie powinienem pytać.-odparł.
Ada nic nie podejrzewała dopiero gdy podjechali na inne osiedle  niż to gdzie mieszka ona.

________________________________________________
No i to by było na dziś tyle. Wątpie bym dzisiaj coś jeszcze napisała, ale może mi się jeszcze uda ;p
Więc życzę miłego czytania. Myśle, że ta część przypadnie Wam do gustu jak i poprzednie :D
Juz nie zanudzam :)
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

sobota, 2 kwietnia 2011

"Nigdy nie watro tracić nadzieji."

Dziękuje za miłe komentarze i mam nadzieje, że ta notka również przypadnie Wam do gustu :) Za wszelkie błędy przepraszam.


-Wyspana?
-Oczywiście.
-A wiesz, że za składanie fałszywych zeznań grozi odpowiedzialność karna?
-Dziękuje za przypomnienie.
-Zawsze służę pomocą. To co robimy dziś po pracy?
-My?-zapytała zdziwiona.
-Nie ty.
-Ja tam pewnie będę czytać książkę.
-hmm... a ja?
-A skąd mam wiedzieć, co ty będziesz robić?-spojrzała na niego.
-Myślałem, że będziemy robić coś razem.
-Przepraszam, że Cię rozczarowałam.
Z uśmiechem na twarzy wyszła z samochodu i ruszyła w stonę komendy. Wolski mimo iż tego nie okazywał był zdziwiony zachowaniem partnerki myślał, że może spędzą czas razem, a tu dupa. Jej radość jednak nie trwała długo, bo zaraz ją wyprzedził i jako pierwszy wszedł do gabinetu Barskiej.
-Widzisz jak zawsze się spóźnia.-powiedział zaraz po tym jak Ada otworzyła dzwi od gabinetu.
-Bo zostawiłeś mnie w tyle.
-Może powinnaś popracować trochę nad kondycją?
Barska zauważająć, że ich dyskusja nie zmierza do niczego konkretnego, zresztą jak zawsze postanowiła im przerwać.
-Macie sprawę. Porwanie siedmioletniej dziewczynki. Pojedzieć dowiedzieć się czegoś od jej rodziców, a ja zadzwonie po Radwana.
Słysząć ostatnie słowa wypowiedziane przez inspektor Wolski wcale nie był zadowolony.
-Kurwa jeszcze jego tu brakuje. Może frytki do tego?
-Wolski uspokój się.
-Przecież mamy Ade.
-Bez gadania.
Mielcarz wstała i poklepała go po ramieniu po czym wyszła.
-Dlaczego?-zapytał.
-Ja rozumiem, że się nie lubicie, ale czasami jest nam potrzebna jego pomoc.
-Cyba Tobie.-powiedział pod nosem
-Słucham?
-Nie nic.
"Może dobrze, że nie usłyszała" pomyślał i opuścił gabinet Pani inspektor.
Z Adą pojechali do rodziców Amelki.
-Czy mają Państwo jakiś wrogów?
-Nie...raczej nie.-odpowiedziała jej roztrzęsiona kobieta.
Gdy ona zastanawiała się dlaczego ktoś mógł porwać niczemu winną dziewczynkę Maciek kontynuował przesłuchanie.
-Dziękujey bardzo za informacje. Jakby Państwo przypomnieli sobie coś prosimy o kontakt.-wręczył wizytówkę mężczyźnie.
Przesłuchali jeszcze sąsiadów i wrócili na komendę tam czekał już Radwan.
-O witam Pana komisarza.-wypowiedział z udawanym entuzjazmem.
Wolski ominął go bez słowa i usiadł przy swoim biurku.
-To czego się dowiedzieliście?-zapytała Paulina.
-Właściwie to niewiele tylko tyle, że od dłuższego czas pod ich domem kręcił się niznajomy mężczyzna. Odpowiedzi udzieliła im Ada, bo jak widać po zachowaniu Maćka nie miał ochoty z nimi rozmawiać.
-Świetnie, a mamy zeznania jakiś światków?-wtrącił Radwan.
-Maciek przesłuchał sąsiadów.-spojrzała na niego, on tylko się uśmiechnął i kiwnął by kontynuowała.-Dowiedział się, że ten mężczyzna to Adam Milski. Sprawdziliśmy go u nas w bazie i nie był karany.
-No to świetnie. Widzę, że Pan komisarz potrafi nie tylko ładnie wyglądać.
-Trudno jest być ładnym i mądrym jednocześnie. Tylko nieliczni tak potrafią, a w Twoim przypadku jedna cecha wyklucza drugą.-dogryzł mu Wolski.
Jak zawsze przy ich spotkaniu nie obyło by jeden nie dogadał drugiemu.
-Chodź Księżniczko jedziemy do tego Adama.
Barska pokiwała tylko przecząco głową na ich zachowanie. Dwaj dorośli policjanci zachowują się wobec siebie jak dzieci.
Ada z Wolskim przesłuchali sąsaidów Milskiego i okazało się, że dwa dni temu wyjechał za miasto. Uznali to za prydatną informacje, więc pojechali pod wskazany adres. Znajdował się tam niedłuży domek. Weszli i rozejrzeli się dookoła. Nie było w nim nikogo prócz małej dziewczynki leżącej w rogu pokoju. Ada bez zastanowienia ruszyła w jej stronę. Ku jej zaskoczeniu zza rogu wyskoczył mężczyzna. Był to Milski złapał ją i przyłożył broń do jej skroni.
-Puść ja.-krzyczał Wolski celując w niego.
-Możesz sobie pomarzyć.
-Dlaczego porwałeś niczego winną dziewczynkę? Co ona takiego Ci zrobiła?-Ada zadawała pytania.
-Ona nic, ale jej tatuś trzy miesiące temu potrącił moją córeczkę dziś miała by trzy latka.
Rozkojarzony puścił spust. W tym czasie komisarz wykorzystał sytuacje i postrzelił go w noge. Mielcarz skuła go i rozwiązała dziewczynkę. Chwilę później zjawiła się policja i rodzice.
-Pomyślałaś w ogóle co ty robisz?
Krzyczał nie dlatego, że postąpiła źle tylko dlatego, że bał się o nią. Bał się o to, że ten psychopata mógł jej cos zrobić.
-O co Ci chodzi?
-O to, że mogłaś zginąć.
-Taka moja praca. Codziennie jeste narażona na niebezpieczeństwo.
-Ale nie codziennie narażasz się na nie sama.
-Wiedziałąm, że mnie uratujesz.-uśmiechnęła się.
-To nie jest zabawne.
-Wiem dlatego przepraszam i dziękuje.
Nie potrafił być długo na nią zły. Przytulił ją do siebie.
-Nic Wam nie jest?-Barska podeszła od razu jak ich zobaczyła.
-Już jest dobrze.-odparł Wolski.
Odgarnął Adzie włosy z czoła i przytuli jeszcze bardziej do siebie. Był taki szczęśliwy mając ją w swoich ramionach. Chciałby by tak było zawsze tylko nie wiedział, co ona czuje do niego. Nigdy nie traktowała go jak kogoś więcej niż przyjaciela. A może on tego nie zauważa? Takie myśli chodziły po jego głowie.
W ramionach Maćka czuła się tak bezpiecznie jak przy nikim innym. Chciała by powiedzieć mu co czuje od dłuższego czasu jednak boi się jak on na to zareaguje. A co jeśli nie czuje tego samego?
 "Tego samego chcą i tak samo się boją
Wielka miłość traktowana jak znajomość"
Bo te słowa opisują ich uczucia,


_______________________________________________
Mam nadzieje, że nikogo nie zanudziłam ;p
Takie jedno wielkie coś, bo inaczej nie potrafie nazwać tego.
Myśle, że przynajmniej Wam przypadnie do gustu ta część.
Oczywiśćie liczę na Wasze zdanie :D
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

czwartek, 31 marca 2011

"Nie zawsze jest tak jakbyśmy tego chcieli"

Miałam dziś nie dodać notki, ale nie umiałam się powstrzymać :D
Jeszcze raz dziękuje Wam za miłe komenarze. Jest mi bardzo miło, że ktoś czyta to co tutaj "wyczyniam" ;p
Za wszelkie błędy przepraszam

Rano Wolski czekał na Adę już pod blokiem. Po pietnastu minutach Pani podkomisarz w końcu się zjawiła
-Witaj Księżniczko.
-Cześć.
-Coś nie tak?
-A niby czemu?
-Bo wydaje mi się, że coś ukrywasz
-No właśnie wydaje Ci się.- usmiechnęła się
-Jakoś Ci nie wierzę, ale dobra.
Na komendzie Barska już na nich czekała.
-No dobrze, że jesteście macie sprawę. Ofiarą została osiemnastoletnia Katarzyna Migal. Była uczennicą Prywatnego Liceum Plastycznego. Przesłuchajcie rodziców i dowiedzcie się czegoś więcej.
Pojechali pod wskazany adres.
-Dziwne, że zginęła kilka ulic dalej.
-Dziwne?- udawał, że myśli.-Wcale nie.
Nie był wstanie odmówić sobie przyjemności by jej dogryźć.
Od rodziców dowiedzieli się, że Kasia była bardzo ambitną dziewczyną. Kilka miesięcy temu zaczęła spotykać się z jakimś chłopakiem. Z ustaleń nauczycieli dowiedzieli się, że był to niaki Bartek, który również uczęszczał do tego samego liceum. Często bywał zazdrosny o osiągnięcia Kasi.
Jechali do przyjaciółki zmarłej.
-Możliwe, że to on.
-Skądten wniosek?
-No bywał zazdrosny, więc pomyslał, że lepiej było by się pozbyć konkurencji.
-Może ja też powinienem?
"No tak witamy na ziemii Wolski znów zachowuje się jak dawniej" pomyślała. Wgłebi serca miała nadzieję, że już przestał się zgrywa. jednak po nim można było się spodziewać, że miły to długo nie będzie.
Z rozmyślania wyrwał ją głos komisarza.
-Byłabyś pierwsza.-spojrzał na nią.
-Mam się bać?
-Może.
Pojechali do Weroniki by dowiedzieć się czegoś więcej jednak nie było jej w domu. Zapytali więc rodziców czy wiedzą może coś o Bartku. Powiedzieli, że przebywa od dwóch miesięcy zagranicą w śpiączce.
Po dwóch dniach w domu pojawiła się Weronika by zabrać kilka rzeczy. Rodzice byli tak mili, że odrazu ich powiadomili o powrocie córki. Po przesuchaniu okazało się, że to ona zabiła przyjaciółkę.
-I po sprawie.-odetchnął z ulgą.
-Widzisz do jakiego stanu potrafią doprowadzić faceci.-powiedziała wsiadając do samochodu.
A kro powiedział, że kobiety nie doprowadzają do takiego stanu?
-Że niby wszystkiemu winne są kobiety?-podniosła głos.
-A nie?
Gdy chciała wysiąść przytrzymał drzwi.
-Co?
-No odpowiedz.
Zbliżył się do niej tak, że ich nosy prawie stykały się ze sobą. Czuła jego oddech na swojej szyji.
-Nie.
Przez chwilę patrzyli sobie w oczy.
-Bywasz czasem zazdrosna.
-O kogo?
-Na przykład o mnie.-wyszczerzył zęby.
-Chciałbyś.-odparła z kpiną w głosie.
Bo co miała mu powiedzieć. "Tak jestem zazdrosna o każdą pann, która na Ciebie spojrzy, albo z którą rozmawiasz." pomyślała
-Szkoda.-udał smutnego.
Sam przecież bywał o zazdrosny jak Eryk ją podrywał, ale nie potrafił się do tego przyznać przed samym sobą, a co dopiero przed nią. Po chwili puścił drzwi by mogła wysiąść.
-Dobranoc Księżniczko.
-Dobranoc.-uśmiechneła się do niego.

_____________________________________

Mam nadzieje, że nie jest tak źle jak myśle :)
Wgl to nie wiem czy ta część ma jakiś sens, ale dopiero próbuje się odnależć w tej tematyce.
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**

środa, 30 marca 2011

"Wszystko złe, co się dobrze kończy 2"

Dziękuje za miłe komentarze i opinie.
Tak notka będzie jeszcze bardziej taka organizacyjna, a następna już bedzię tematyczna (w sensie, że zacznie się coś dziać ) :D
Mam nadzieje, że nie "spieprze" tego co zaczęłam. Za wszelkie błędy przepraszam.



Obudził go dźwięk telefonu. Spojrzał na zegarek było kilka minut po ósmej.
"Słucham."
"Mam dla Ciebie wiadomość."
"Dobrą czy złą?"
"Związaną z Adą"
Spojrzał na Mielcarz, która jeszcze spała
"No to co tam?"
"Coś zwojowałeś jednak. Ada zostaje z nami w stołecznej i najlepiej, by zjawiła się w Szczytnie po odbiór dokumentów"
"No to świetnie. Dopilnuję tego."
W tym momencie jego partnerka się przebudziła, więc postanowił zakończyć rozmowę.
"To dzięki, a teraz muszę kończyć. Pa."
-Mogłeś rozmawiać.
-Ale już skończyłem.- usmiechnął się.- A jak się spało?
-Dobrze.
-No to się cieszę...Wiesz dzwoniła Barska i...-zawiesił głos
-Mamy sprawę?- spytała patrząc na niego
-Nie, nie.- pokręcił głową.-Musimy jechać do Szczytna po Twoje papiery.
-My?
-Przecież obiecałem.
Zjedli śniadanie i ruszyli w drogę.
-Wolski, a co ty dzisiaj taki wesoły?
-Ja? Skądże.
-Jasne.-zaśmiała się.
Włączyła radio gdzie leciała piosenka, która przykóła ich uwagę.
"Pokochałem Cię całym sercem i kocham do dziś. 
Niczeg nie pragnę więcej tylko z Tobą być..."
Właśnie ten tekst opisywał, co od pewnego czasu do siebie czuli. Jednak żadne z nich nie umiało się do tego przyznać, bo łatwiej jest się zgrywać i udawać, że jest się tylko przyjaciółmi.
Ada przypomniała sobie pewną scenę, gdy to Wolski podwiózł ją pod dom
"-Do zobaczenia przyjaciółk.o"
"-Jak mam to rozumieć, przecież ty romansujesz z przyjaciółkami."
"-Nie, nas łączy coś wyjątkowego."
"-Co?"
"-Praca.-powiedział pod nosem.-Uważaj.
"-Na co?"
"Na mnie."
Na wspomnienie tego wieczoru uśmiechnęła się pod nosem. W końcu dojechali do Sycyztna. Wolski postanowi, że poczeka przed szkołą, więc Ada poszła sama. Trochę bała się tego, co będzie dalej. Bała się, że będzie musiała opuścić Warszawę.
-Dzień dobry. Nazywam się Ada Mielcarz przyjechałam odebrać papiery.
-Witam. Zanim przejdziemy do rzeczy chciałabym zapytać jak było na stażu?
-Jestem bardzo zadowolona z pracy na komendzie stołecznej i jest mi przykro, że mój staż dobiegłkońca
-Więc mam dla Pani dobrą wiadomość Pani Podkomisarz. Może Pani podziękować komendzie za to, że tak walczyli o etat dla Pani.
-Walczyli o mnie?
-A komisarz Wolski wiele wskurał/
-Wolski?- zapytała znów jeszcze bardziej zdziwiona niż wcześniej
-Muszę przyzanć, że musieli polubić pracę z Pania. Więc gratuluje i powodzenia życzę.
-Dziękuje bardzo. Do widzenia.
Odebrała papiery i zadowolona ruszyła w stronę wyjsćia gdzie czekał na nią Maciek/
-I jak?
-Nie sądziłam, że aż tak Wam na mnie zależy.
-Bardziej niż myślisz.-usmiechnął się.
Wrócili do Warszawy gdzie czekali już na nich wszyscy.
-No bardzo miło, że zostajesz z Nami.
-Też się cieszę.
-W końcu Nasza jest, nie?-Wtrącił Wolski.
-Jasne.-Barska wybuchnęła śmiechem.
Radwan jednak nie potrafił się powstrzymać by dogadac Wolskiemu.
-Chyba Twoja.
Nikt już nic nie powiedział. Ada myśłała, że Maciek jakoś się odgryzie jednak onnawet nie zaprzeczył.
Po godzinie 23 wszyscy rozeszli się do domów. Komisarz został, by pomóc partnerce sprzątać.
-No to ja się już będę zbierać.
-Dziękuje za wszystko.
-Jak coś będzie się działo to dzwoń. Pa.- pocałował ją w polik i wyszedł.

__________________________________________________________

Mam nadzieję, że nikogo nie znudziłam.
Postaram się by notki pojawiały się jak najczęściej(chociaż nie zawsze pozwala na to szkoła)
Jestem ciekawa Waszych opini, ponieważ samej nie jest w stanie ocenić swojej pracy :D
Mam tylko wielką nadzieję, że nie "spieprzyłam" tego opowiadania.
(w tej części został wykorzystany refren piosenki, która wpadła mi w ucho, bo skojarzył mi się właśnie z uczuciami Wolskiego i Ady.)
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**
 

wtorek, 29 marca 2011

"Wszystko złe, co się dobrze kończy"

Notka premierowa.
Jest to moje pierwsze opowiadanie więc proszę o wyrozumiałość. Za wszelkie błędyprzepraszam/

Po wydarzeniach całego dnia Wolski postanowił podwieźć Adę do domu. Właśnie miał już odchodzić, gdy go zatrzymała.
-Wejdziesz?
-No w sumie to i tak nic innego nie mam do roboty.- usmiechnął się.
Weszli do mieszkania rozejrzał się. Dookoła było ciemno w tym czasie Ada zapaliła światło w salonie.
-Jak się czujesz Księżniczko?
-Już lepiej. Chcesz coś do picia?
-Herbate.
-Bez cukru.- dokończyła.
Kiwnął twierdząco glową. Poszła dokuchni po chwili wróciła z dwiema herbatami.
-Proszę.
-Dziękuję.
Przez dłuższą chwilę siedzieli i rozmawiali. Byli sami, bo Ewa po wsydarzeniach dzisiejszego dnia postanowiła wyjechać na kilka dni do rodziców. Wiedziała, że zostawiła przyjaciółke w dobrych rękach.
-To ja będę się już zbierać. Robi się już ciemno, a ty pewnie chcesz odpocząć.
Zbierał się już do wyjścia.
-Maciek... zaczekaj.
-Tak.
-Możesz zostać?...Proszę.
-Ale...-spojrzał jej w oczy.
Było widać w nich strach. Nie chciał zostawić jej w takim stanie samej, więc zdecydował, że zostanie. Wrócili do salonu i rozmawiali dalej.
-Wiesz...Tam wtedy myślałam, że...On Cię uderzył i...
-Ej silny jestem przecież.
"I jak zawsze skromny. pomyślała.
-Nie pozwoliłbym by Cię skrzywdził
-Dziękuję.- pocałowała go w polik, co widać było mu się spodobało.
Była taka szczęśliwa, że chciał z nią zostać. Po kilku minutach zasnęła. Wolski zaniósł ją do pokoju po czym wrócił "ogarnąć" trochę w salonie. Nagle usłyszał krzyki dochodzące z pokoju partnerki.
-Co się dzieje?- przytulił ją.
-Bo śniło mi się...że...-cała się trzęsła.
-Już wszystko dobrze, to był tylko zły sen.
Przytulił ją jeszcze mocniej do siebie. Poczuł jakby w jego objęciach czuła się bezpieczniej.
-Dziękuje za to, że jesteś tu ze mną
-Zawsze jestem, gdy mnie potrzebujesz.- usmiechnął się.
"I zawsze będę. to zdanie powiedział jednak w myślach.
Po chwili zasnęła wtulona w niego . Podziwiał ją jak spała. Wyglądała tak niewinnie i bezbronnie. Niepotrafił zrozumieć jak ktoś chciał skrzywdzić tak deleikatną osóbkę. Rozmyślając tak nie wiedział nawet kiedy zasnął./
 _______________________________________________

Mam nadzieje, że nikogo nie zanudziłam. :)
Miło by było gdybyście wyrazili swoje zdanie w komentarzach. :D
Pozdrawiam i do następnego Daisy :**